Władze serbskie poinformowały, że są pod „presją” z powodu odmowy nałożenia sankcji na Rosję. Jednocześnie kraj nadal nie będzie popierał restrykcji wobec agresora.
Oświadczyła to premier Serbii Ana Brnabic. Według niej Stany Zjednoczone zwróciły się niedawno do Serbii o nałożenie sankcji na Federację Rosyjską, ale Belgrad kategorycznie się temu sprzeciwił.
„Naszym jedynym pryncypialnym w tej chwili stanowiskiem jest stanowisko Rady Bezpieczeństwa, które zostało potwierdzone przez rząd wydając stosowny dokument, w którym wyraźnie stwierdzamy, że jesteśmy przeciwko nałożeniu sankcji na Federację Rosyjską, a także szanujemy integralność terytorialną Ukrainy” – powiedział Brnabic.
Serbski premier nazywa to „zasadniczą polityką zagraniczną” i zapewnia, że nie jest to „balansowanie między Rosją a Zachodem”. Prezydent Serbii Aleksandar Vučić powiedział o tym wcześniej.
Według niego władze serbskie znajdują się pod „ogromną presją”, ale Serbia ma zasadę: nie popierać żadnych sankcji. Belgrad uważa, że takie środki są „niemoralne” i rzekomo nie przynoszą rezultatów.
Serbia jest krajem kandydującym do członkostwa w UE od 2012 roku. Europejski wybór Serbii stoi pod znakiem zapytania.
Po tym, jak kraj po raz pierwszy odmówił przystąpienia do międzynarodowych sankcji przeciwko Rosji, Parlament Europejski przyjął rezolucję. Parlamentarzyści europejscy zauważyli w nim, że „ubolewają nad niezaangażowaniem Serbii w sankcje UE wobec Rosji, co szkodzi jej procesowi przystąpienia do UE”.