Papież Franciszek powiedział, że jest gotów udać się do Moskwy, by spotkać się z Władimirem Putinem. Chce omówić z rosyjskim prezydentem sytuację na Ukrainie.
Papież w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera” powiedział, że pierwszego dnia wojny zadzwonił do ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Podobnego ruchu nie wykonał wobec Władimira Putina, z którym ostatni raz rozmawiał w grudniu, gdy prezydent Rosji zadzwonił do niego z okazji urodzin. – Chciałem wykonać wyraźny gest, który zobaczy cały świat, i po to udałem się do ambasadora Rosji. Poprosiłem ich o wyjaśnienie, powiedziałem mu: „Proszę, przestańcie” – dodał.
Następnie, po dwudziestu dniach wojny, poprosiłem (watykańskiego sekretarza stanu) kardynała Pietro Parolina o przekazanie Putinowi wiadomości, że jestem gotów udać się do Moskwy. Oczywiście konieczne było, aby przywódca Kremla zapewnił kilka okien. Nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi i nadal nalegamy, nawet jeśli obawiam się, że Putin nie może i nie chce odbyć tego spotkania w tej chwili – powiedział Papież, porównując obecny konflikt na Ukrainie z wojną domową w Rwandzie (początek lat 90.).
Franciszek ogłosił także, że na razie nie jedzie do Kijowa. – Wysłałem kardynała Michaela Czernego (prefekta Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka) i kardynała Konrada Krajewskiego, papieskiego jałmużnika, którzy pojechali tam po raz czwarty. Czuję, że nie muszę jechać. Najpierw muszę jechać do Moskwy, najpierw muszę spotkać się z Putinem. Ale jestem też księdzem, co mogę zrobić? Robię, co mogę. Gdyby Putin otworzył drzwi… – powiedział papież.