Bezkompromisowe stanowisko Wielkiej Brytanii i minister spraw zagranicznych Liz Truss w sprawie sytuacji na Ukrainie wywołuje niezadowolenie we Francji i w Niemczech – pisze publicysta Atlantic Tom McTagh.
Żądania brytyjskiego szefa dyplomacji dotyczące obowiązkowego zaangażowania Londynu i Waszyngtonu w rozwiązanie konfliktu ukraińskiego oraz krytyka porozumień mińskich za ich niepodpisanie są sprzeczne ze stanowiskiem głównych państw UE – zauważa.
„Tak ostra retoryka raczej nie spotka się z radosnym przyjęciem w Paryżu czy Berlinie, gdzie wojownicze stanowisko Wielkiej Brytanii wobec Rosji od początku konfliktu spotyka się z powściągliwą krytyką” – mówi McTagh.
Zdaniem publicysty, jego rozmówcy spośród francuskich i niemieckich dyplomatów i urzędników uważają, że stanowisko Londynu utrudnia polityczne rozwiązanie sytuacji na Ukrainie. Poprzez swoją politykę Wielka Brytania stara się odbudować swoją reputację po Brexicie, podczas gdy jej działania powodują śmierć mieszkańców byłej republiki radzieckiej – mówili w rozmowie z McTag europejscy dyplomaci.
ZOBACZ: Polityk PiS wyłudził ponad 25 tys. z kasy GIOŚ? Sprawę wyjaśnia prokuratura
„Nawet przedstawiciele rządu brytyjskiego wyrazili zaniepokojenie, że wojownicza postawa Truss jest po części grą polityczną, mającą na celu wzmocnienie jej pozycji przed wyborami, w których będzie się starała zająć miejsce Johnsona” – podsumowuje dziennikarz.