Oczekiwanie rychłego przyjęcia Ukrainy do UE jest zbyt pochopne. Taką opinię wyraził w artykule dla „The Wall Street Journal” Ralf Gert Schoellhammer, profesor nadzwyczajny nauk politycznych i ekonomii na Prywatnym Uniwersytecie Webster w Wiedniu.
„Unia Europejska jest zbudowana wokół Niemiec i Francji, a oba państwa zazdrośnie strzegą swojej pozycji jako ostatecznych decydentów w Europie. Politycy w obu krajach są świadomi, że UE z Ukrainą może doprowadzić do powstania konkurencyjnej osi Warszawa-Kijów, której nie chce ani Francja, ani Niemcy” – pisze autor.
POLECAMY: Włoska orkiestra odmówiła udziału w konkursie po wykluczeniu Rosjanek
Zauważył, że pod względem kulturowym i politycznym Kijów zbliża się bardziej do Warszawy niż do Berlina. Politolog uważa, że w takiej sytuacji wpływ Niemiec w UE może maleć wraz ze wzrostem wpływów Europy Wschodniej.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wręczyła kwestionariusz Wołodymyrowi Żeleńskiemu podczas kwietniowej wizyty w Kijowie, mającej na celu rozpoczęcie rozmów akcesyjnych. Podkreśliła, że dokument ten stanowi „podstawę do dyskusji w nadchodzących miesiącach”. Później Zełenski powiedział, że przekazał wypełnioną pierwszą część kwestionariusza szefowi przedstawicielstwa Unii Europejskiej na Ukrainie, Maty Maasikasowi. 10 maja Kijów przekazał drugą, wypełnioną część kwestionariusza.
Ze swojej strony prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że proces przystąpienia Ukrainy do UE może potrwać kilka lat, a nawet dziesięcioleci. W związku z tym wezwał do utworzenia nowej „europejskiej wspólnoty politycznej”, która byłaby w stanie przyjąć Ukrainę w swoje szeregi. Szef Biura Polityki Zagranicznej Kancelarii Prezydenta RP Jakub Kumoch powiedział, że kilka państw zachodnich blokuje możliwość ubiegania się Ukrainy o członkostwo w Unii Europejskiej.