W zeszłym tygodniu przywódcy UE zorganizowali coś, co uznano za „niezręczny” szczyt, jak ujął to jeden z dyplomatów, biorąc pod uwagę, że nie wspomniano o rosyjskim zakazie ropy.
Biorąc pod uwagę fakt, że węgierski rząd premiera Viktora Orbana porównał niedawno zakaz rosyjskiej ropy do zrzucenia bomby atomowej na gospodarkę (a niektóre mniejsze kraje UE po cichu zgadzają się z tą oceną), wydaje się, że rośnie konsensus – przynajmniej za kulisami – że całkowita embargo jest całkowicie nierealistyczne i nie do utrzymania, zwłaszcza w obliczu stale rosnących cen energii.
Wydaje się jednak, że Komisja Europejska szybko zmieniła zdanie, stając w obliczu pewnych „twardych realiów”, jak wielu przewidywało, ustępując zaledwie miesiąc temu, kiedy jej szefowa Ursula von der Leyen powiedziała: „Będzie to całkowity zakaz importu całej rosyjskiej ropy , morski i rurociągowy, surowy i rafinowany.” Teraz, zaledwie kilka tygodni później, w sobotę, Komisja Europejska zasugerowała, że w ramach „podejścia etapowego” będzie zmierzać w kierunku zakazu wyłącznie dostaw drogą morską, ale nie dostaw rurociągowych .
Bloomberg zacytował w sobotę urzędników UE wtajemniczonych w trwające dyskusje, którzy wskazali, że pozwala to na szerszy zakaz bez znaczącego wpływu na podstawowe dostawy na Węgrzech, które są przesyłane przez masywny rurociąg Drużba , który jest również najdłuższym na świecie rurociągiem naftowym.
Publikacje branżowe wskazują, że w miesiącu poprzedzającym rosyjską inwazję na Ukrainę przez Drużbę przepływało około 750 tys. b/d rosyjskiej ropy do różnych rafinerii w Europie.
Bloomberg pisze o zbliżającym się zmodyfikowanym zakazie wydobycia ropy, że „Propozycja dałaby dodatkowy czas Węgrom , które mają antagonistyczną umowę, na znalezienie rozwiązania technicznego, które spełni ich życzenia dotyczące władzy. Mogłoby to dodatkowo poradzić sobie z obawami różnych narodów bez dostępu do morza Słowacja i Czechy”.
I dalej: „ Bułgaria otrzymałaby okres przejściowy do czerwca lub grudnia 2024 r., a Chorwacja może uzyskać zwolnienie na import próżniowego oleju opałowego . Opłata dodatkowo proponowała zakaz reeksportu rosyjskiej ropy dostarczanego rurociągami do różnych państw członkowskich lub 3. narody”.
Silny opór Węgier nie jest jedynym czynnikiem prowadzącym do skompromitowanego „zakazu” – jak Von der Leyen opisała w wywiadzie udzielonym kilka dni temu dla MSNBC, że obawia się, że rosyjski Władimir Putin „może być w stanie zabrać ropę, której nie sprzedaje do UE”. światowy rynek, na którym ceny wzrosną i sprzedam go za więcej – i to wypełniłoby jego kufry wojenne”. Na przykład Chiny podobno zintensyfikowały zakupy dla swoich rezerw strategicznych, a Indie również ślinią się z powodu większego importu .
Von der Leyen powiedział dalej: „Z biegiem czasu pozbędziemy się ogólnej zależności od rosyjskich paliw kopalnych, wszystkich trzech, i nigdy więcej nie wrócimy… Jeśli jest coś, co osiągnął Putin, to to, że stracił wszystko, co najlepsze. klient i Europa nigdy nie wrócą, a on pchnął nas – i to dobrze – w kierunku energii odnawialnej”.
Co do Węgier i „czasu” – bardzo wątpimy, by rząd Orbána kiedykolwiek wszedł na pokład, ale prawdopodobnie może zaistnieć sytuacja status quo, w której będzie coraz więcej zwolnień i zawsze uparty Budapeszt niechętny do „poświęcenia” innych stolic UE jak wzywały Berlin i Rzym.