Bardzo niepokojące odkrycie przy polskiej granicy. Natrafiono na kleszcze wywołujące śmiertelną gorączkę krwotoczną.
Kleszcze wędrowne, które jeszcze do niedawna występowały tylko w północnej Afryce i w krajach basenu Morza Śródziemnego. Dziś coraz bardziej zbliżają się do polskich granic – wykryto je m.in. w obwodzie zakarpackim, który graniczy z Bieszczadami. Pajęczaki mogą migrować wraz z wiatrem, są też nosicielami wirusa, który wywołuje krymsko-kongijską gorączkę krwotoczną, zwaną też gorączką krwawiących oczu.
Jest to odmiana bardzo dotkliwej gorączki. W połowie ubiegłego wieku została ona opisana na Krymie i w Kongu. Śmiertelność w tym przypadku oscyluje w granicach od 9 do 50 proc.
Gorączka krwawiących oczu
Chociaż kleszcze wędrowne z wyglądu przypominają kleszcze pospolite i łąkowe, są zdecydowanie bardziej niebezpieczne. Stwierdzany coraz częściej w Europie gatunek kleszczy wędrownych Hyalomma marginatum przenosi groźne patogeny: wirusa Crimean-Congo hemorrhagic fever – CCHF, który wywołuje gorączkę krymsko-kongijską, inaczej nazywaną też gorączką krwawiących oczu.
Pierwszy przypadek tej choroby zanotowano w 1944 roku na Krymie, kolejny – w 1969 roku w Kongo. Gorączka krwawiących oczu pojawiła się w 2008 roku także w Grecji, a w 2016 roku – w Hiszpanii. Na chorobę nie ma szczepionki.
Od października 2021 do marca 2022 naniesiono 153 nowe obserwacje. Osobniki są już notowane niemal w całej Europie Południowej, a także w Ukrainie, i to nie tylko na Krymie. Jego obecność zanotowano w graniczącym z Bieszczadami obwodzie zakarpackim.
Objawy gorączki krwawiących oczu początkowo przypominają grypę: chory ma wysoką gorączkę i dreszcze, bóle głowy, mięśni i stawów oraz światłowstręt. Po 2-3 dniach pojawia się krwawienie z układu pokarmowego (krwawe biegunki i wymioty), krwawienie z nosa i z błon śluzowych oczu.