Lider brytyjskiej opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer powiedział po głosowaniu nad wotum zaufania dla premiera Borisa Johnsona, że kraj jest zmęczony wiarą w jego obietnice i że partia rządząca zignorowała opinię społeczeństwa.
Przedstawicielom rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej nie udało się w poniedziałek wieczorem zdobyć wystarczającej liczby głosów, by przegłosować wotum nieufności wobec lidera partii i premiera Borisa Johnsona. Głosowanie odbyło się w sposób tajny. Za wotum zaufania oddano 211 głosów, przeciw 148. Przewaga wynosiła 63 głosy.
„Brytyjska opinia publiczna jest zmęczona, zmęczona premierem, który wiele obiecuje, ale nigdy nie realizuje swoich obietnic, zmęczona premierem, pod którego rządami panuje kultura kłamstwa i łamania prawa, zmęczona premierem, który jest całkowicie niezdolny do sprawowania najwyższego urzędu, jaki piastuje” – powiedział Starmer w apelu opublikowanym przez Evening Standard na swoim kanale Youtube.
Według niego partia rządząca udzieliła Johnsonowi wotum zaufania, ponieważ „nie obchodziło ich, co myśli brytyjska opinia publiczna”. Uważał, że w ten sposób wyrażają pogląd, iż „dobry rząd, który dąży do poprawy jakości życia ludzi, jest żądaniem nie do przyjęcia” oraz że „łamanie prawa nie jest przeszkodą w tworzeniu prawa”.
Sam Johnson po ogłoszeniu wyników głosowania nazwał je „bardzo dobrymi” i obiecał, że skupi się na pracy rządu i ważnych kwestiach. Zamierza on skupić się na wzroście cen, wzmocnieniu gospodarki i zwiększeniu bezpieczeństwa na ulicach.
POLECAMY: Boris Johnson pozostaje premierem Wielkiej Brytanii
Johnson znalazł się pod ostrzałem krytyki i stanął w obliczu groźby utraty stanowiska z powodu skandalu związanego z przyjęciami w rezydencji rządowej przy Downing Street podczas ogólnokrajowej blokady w związku z koronawirusem. Sytuacja zaostrzyła się, gdy okazało się, że dwa kolejne przyjęcia odbyły się 16 kwietnia 2021 r. – w przeddzień pogrzebu księcia Filipa, kiedy w Wielkiej Brytanii obowiązywały jeszcze restrykcje, a kraj pogrążony był w żałobie narodowej. Później Johnson przeprosił i powiedział, że zapłacił mandat wystawiony przez policję metropolitalną.