Unia Europejska szuka odpowiedzi wobec malejących dostaw gazu z Rosji. Kryzys w ograniczonym stopniu dotyka Polskę, która w ostatnich latach silnie zainwestowała w uniezależnienie się od Kremla. Naszemu bezpieczeństwu energetycznemu poświęcona była konferencja z udziałem wicepremiera Jacka Sasina, która odbyła się w Senacie.
Kreml przez lata rozbudowywał swoje wpływy biznesowe. Sięgał po to, co miał najcenniejszego – surowce. Teraz wykorzystuje zależność państw europejskich. Każde przykręcenie kurka z gazem to wyższa cena. Według danych Komisji Europejskiej dostawy z Rosji już spadły o połowę, a mogą spaść jeszcze bardziej.
– Już 12 krajów członkowskich jest w jakimś stopniu dotkniętych ograniczeniem dostaw przez Gazprom. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja jest poważna, a kryzys może być jeszcze większy – mówiła w poniedziałek unijna komisarz ds. energii, Kadri Simson, która szuka odpowiedzi na rosyjski szantaż.
Europa szykuje się na różne scenariusze. W skali świata nie ma tak dużo gazu, by zastąpić w 100 proc. import z Rosji.
– Jedną z propozycji jest koordynacja obniżania zapotrzebowania. Oszczędności muszą stać się priorytetem – podkreśliła Kadri Simson.
Niemcy już wcześniej wezwały swoich mieszkańców do oszczędności. W Polsce takiej potrzeby nie ma, choć Gazprom całkowicie wstrzymał dostawy gazociągiem jamalskim. Rząd czeka na uruchomienie Baltic Pipe, ale chce też rozliczyć Rosjan, którzy nie wywiązali się z umowy, jaka miała obowiązywać do końca tego roku.
– Nie może być tak, że decyzje są podejmowane jednostronnie, nie mając oparcia w kontrakcie – podkreślił wicepremier Jacek Sasin podczas konferencji pod hasłem „Droga do uniezależnienia energetycznego Polski i regionu”, która odbyła się w Senacie.
– Mogę powiedzieć, że Polska – na tle Europy – jest dzisiaj liderem zapewnienia sobie bezpieczeństwa energetycznego. To się nie wzięło znikąd – dodał minister aktywów państwowych.
Podjęte zostały duże inwestycje, które były realizowane latami. Przed Baltic Pipe wybudowano gazociąg LNG w Świnoujściu. PGNiG, w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, może wykorzystywać terminal w Kłajpedzie. Polska ma pełne magazyny gazu i skutecznie uniezależnia się od Kremla, również gdy chodzi o ropę.
– W roku 2015 polski rynek obsługiwało 98 proc. ropy rosyjskiej. Dzisiaj jest już inaczej. Komponent rosyjski stanowi ok. 30 procent – zaakcentował wicepremier Jacek Sasin.
70 proc. ropy, jaka trafia do Polski, pochodzi m.in. z Arabii Saudyjskiej i Stanów Zjednoczonych. Orlen, który jest największym graczem paliwowym w kraju, chce jeszcze bardziej urosnąć w siłę. Zwiększy to jego możliwości negocjacyjne i pozwoli stać się silną częścią całego procesu transformacji energetycznej w Polsce.
Prezes Orlenu, Daniel Obajtek, który mówił o inwestycjach sięgających 140 mld zł, zaznaczył, że tylko silny podmiot gwarantuje nam bezpieczeństwo państwa, a silny będzie wtedy, gdy przejmie innych krajowych gigantów.
– Sądzę, że Lotos przejmiemy na przełomie lipca i sierpnia. PGNiG przejmiemy zdecydowanie – tak myślę – w tym roku na przełomie września i października – powiedział Daniel Obajtek.
W nowym podmiocie multienergetycznym państwo ma posiadać blisko 50 proc. udziałów. Wraz z tym, jak Orlen rośnie w siłę, zwiększają się oczekiwania kierowców. Spółka przygotowała wakacyjną obniżkę cen. Od poniedziałku z promocji korzystają posiadacze aplikacji VITAY, a od 1 lipca dołączą do nich posiadacze plastikowych kart. Rabat wynosi 30 gr na litrze. Obejmuje trzy tankowania miesięcznie po maksymalnie 50 litrów. Rabat rośnie w przypadku posiadaczy Karty Dużej Rodziny. To kolejne 10 groszy.
– Choć procentowo to jest naprawdę niewiele, to na pewno skorzystam, jeśli będzie możliwość – oznajmił jeden z kierowców.
Wśród kierowców nie ma entuzjazmu, bo porównują ceny z tymi, które płacili jeszcze miesiąc temu.
– Jeszcze trzy tygodnie temu tankowałem za siedem zł, więc to nadal będzie drożej – wskazywał inny kierowca.
Prezes PKN Orlen, który w poniedziałek mówił o cenach paliw, podkreślił, że jest świadomy reakcji Polaków i ich niezadowolenia. Wyjaśnił jednak, że obniżka ceny hurtowej może mieć złe konsekwencje i doprowadzić do sytuacji, w której w Polsce może zabraknąć paliwa.
– Jeżeli obniżylibyśmy ceny paliw w hurcie, to część paliw po prostu wyjechałaby za granicę, bo byłaby duża różnica – podsumował Daniel Obajtek.
POLECAMY: Sankcje zaczęły pożerać ich twórców
Jeden komentarz
Jaka ta unia ełrańska jest prawa i sprawiedliwa…honorowa i ambitna! szok. Strzeli samobója, ale nie weźmie z Rosji…hahaha kto w to wierzy? szczególnie po dawidzie19