Letnia fala zakażeń koronawirusa przyszła dość gwałtownie, być może dlatego, że mamy zmiany klimatu i intensywnie podróżujemy, próbując nadrobić zaległości z okresu pandemii – twierdziła w rozmowie z PAP kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów w Instytucie Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk.
W rozmowie nie zabrakło także innych „eksperckich perełek”. Bieńkowska-Szewczyk odniosła się w nim m.in. do podawania »dopalacza« dzieciom na koniec roku szkolnego.
Poniżej publikujemy całą rozmowę.
PAP: Jakich chorób powinniśmy obawiać się w sezonie wakacyjnym?
Prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk: W lecie zawsze było dość dużo zakażeń wirusami, tzw. patogenami oddechowymi, które powodują różne formy przeziębienia. To nie tylko koronawirus, ale również m.in. rinowirusy i adenowirusy.
Takie wirusy przenoszą się bardzo łatwo w trakcie podróży: w samolotach, pociągach czy w komunikacji miejskiej.
Drugi czynnik, który sprzyja roznoszeniu się wirusów, to klimatyzacja, a konkretnie duże wahania temperatury między pomieszczeniem klimatyzowanym a temperaturą na zewnątrz. Takie skoki temperatury ułatwiają zakażenie. W okresie wakacyjnym można się spodziewać fali rozmaitych infekcji oddechowych i jelitowych.
PAP: Jak zatem uniknąć wirusów?
Prof. K.B-S.: Z całą pewnością jesteśmy bezpieczniejsi na świeżym powietrzu. I jeżeli chcemy unikać zagrożeń, to starajmy się uczestniczyć w wydarzeniach właśnie na świeżym powietrzu.
PAP: A co ze wspomnianym koronawirusem? Kiedy należy spodziewać się kolejnej fali zakażeń?
Prof. K.B-S.: Widzimy, że kolejna fala już dotarła do Europy Zachodniej, ale nie ma jeszcze takich groźnych skutków jak poprzednia fala. Po pierwsze dlatego, że nasza odporność jest większa czy to po zachorowaniu, czy po zaszczepieniu się, ale – na pewno nie jest całkowita.
Po drugie, uważa się, że omikron nie jest tak groźny jak wariant delta, ale tu toczą się dyskusje, bo to zależy, kto choruje i w jakiej sytuacji jest jego organizm. Na pewno skala zakażeń rośnie bardzo szybko.
PAP: Jeżeli ktoś się zaszczepił, to czy powinien czuć się bezpiecznie?
Prof. K.B-S.: Zakażają się osoby, które były szczepione, ale dość dawno, a w naszym kraju jest takich osób dość dużo. Bardzo wiele osób przyjęło trzecią dawkę przypominającą wiele miesięcy temu, co oznacza, że mają odporność, która chroni przed ciężkim przebiegiem choroby, ale nie będzie już skutecznie chronić przed samym zakażeniem, bo do tego zazwyczaj jest potrzebny wysoki poziom przeciwciał.
Warto, aby wszyscy, którzy chcą, mogli zaszczepić się czwartą dawką szczepionki, co podnosi zdecydowanie odporność opartą na szybkiej i wydajnej produkcji przeciwciał.
PAP: Czyli wystarczy zaszczepić się czwarta dawką?
Prof. K.B-S.: To na pewno bardzo pomoże, ale u nas jest to bardzo trudne. Szczepionki są dostępne tylko dla osób powyżej 80. roku życia lub dla osób z konkretnymi chorobami, a to nie jest wystarczające.
PAP: Skąd ta kolejna fala koronawirusa?
Prof. K.B-S.: Letnia fala zakażeń koronawirusa i innymi zakażeniami przyszła dość gwałtownie, być może dlatego, że mamy gwałtowne zmiany pogody i zmiany klimatyczne. Ponadto ludzie bardzo intensywnie podróżują, bo próbują nadrobić zaległości z okresu pandemii, a nowy tzw. subwariant omikronu rozprzestrzenia się niezwykle wydajnie.
PAP: W ostatnich dniach w raportach o zachorowań podaje się ok. tysiąc zachorowań dziennie. Jak pani podchodzi do tych danych?
Prof. K.B-S.: Nie wiemy, ile zakażeń jest w Polsce. Nie mamy w tej chwili żadnego sposobu zorientowania się w skali zakażeń, ponieważ w Polsce testuje się bardzo mało osób. Nie raportuje się ludzi, którzy testują się prywatnie.
PAP: Wspomniała pani o podróżowaniu. Z jednej strony w niewielkich przestrzeniach dochodzi do zakażeń, z drugiej coraz częściej wyjeżdżamy, ponieważ chcemy nadrobić zaległości z okresu lockdownu. Co zatem z maseczkami? Powinny być obowiązkowe?
Prof. K.B-S.: Byłoby bardzo dobrze wrócić do maseczek np. w samolocie czy w zatłoczonych środkach komunikacji. Nawet w czasie pandemii, kiedy nosiliśmy maseczki, rzadziej dochodziło do zakażeń innymi wirusami. Nie nalegam, żeby ludzie wszędzie nosili maseczki, to nie jest teraz możliwe, a na zewnątrz nie są one potrzebne. Ważne, aby osoba, która jest zakażona, starała się izolować i dalej nie rozprzestrzeniała wirusa.
PAP: W Polsce według danych Ministerstwa Zdrowia zaszczepiło się ponad 59 proc. populacji. Jak pani to ocenia?
Prof. K.B-S.: Szkoda, że w naszym kraju zaszczepiło się tak mało osób. Byłabym szczęśliwa, gdyby dzieci na koniec roku szkolnego wraz ze świadectwem dostawały dawkę szczepionki, może dzięki temu mielibyśmy mniejszą falę zakażeń jesienią.
POLECAMY: Ekspertka od dezinformacji w sprawie celebryty przechodzi samą siebie