Marcin Krukowski, mistrz Polski w rzucie oszczepem z uwagi na odmowę udziału w eksperymencie nazwanym przez globalistów »szczepieniem ochronnym przeciwko COVID« opowiedział o szykanach ze strony Polskiego Związku Lekkiej Atletyki z powodu świadomości, jaka nie pozwoliła mu przyjąć dopalacza. Sportowiec ujawnia, do czego posunęli się urzędnicy.
Podczas ostatnich mistrzostw Polski w Suwałkach Krukowski po raz ósmy z rzędu sięgnął po tytuł najlepszego oszczepnika w kraju. Mimo to formalnie nie jest członkiem kadry narodowej, co sprawia, że nie jest objęty centralnym szkoleniem i musi trenować na własną rękę oraz nie może występować na niektórych międzynarodowych zawodach.
Z powodu odmowy udziału w eksperymencie medycznym nie jest członkiem kadry. Tak niestety w Polsce zarządzanej przez dyktatorską władzę PiS wygląda „dobrowolność” szczepienia w praktyce. Niby nie musisz, ale jeśli tego nie zrobisz, to odpowiedni ludzie siedzący za biurkiem uprzykrzą ci życie pomimo tego, że w obecnym stanie prawnym nikt nie jest upoważniony do weryfikacji tego typu danych.
Krukowski mówi wprost, że czuje się szantażowany przez władze Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
– Zostałem pozbawiony centralnego szkolenia, bo nie zaszczepiłem się wtedy, gdy narzucali to w PZLA. Usłyszałem, że jeśli się nie zaszczepię, nie zostanę powołany do kadry na mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. Powiedziano mi, że sport w Polsce nie jest obowiązkowy i mogę się z niego wypisać. Odpowiedziałem, że to jest szantaż – ujawniał kilka miesięcy temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
I ostatecznie na mistrzostwa nie pojechał. Związek twierdzi, że wymóg zaszczepienia stawiała światowa federacja. Krukowski przekonuje, że to nieprawda. Także Adam Kszczot mówił, że według jego wiedzy procedury zezwalały na test PCR.
Krukowski „dziękuje” związkowi
Krukowski zapewnia, że nie jest przeciwnikiem szczepionek, nie interesuje go kto i co przyjmuje, natomiast jest zdecydowanym przeciwnikiem obowiązku szczepień i wolałby o tym sam decydować.
Po zdobyciu kolejnego tytułu mistrza Polski w rzucie oszczepem Krukowski uszczypliwie „podziękował” związkowi za jego postawę.
– Przez cały ostatni rok nie byłem objęty centralnym szkoleniem, z którego zostałem bezpardonowo wyrzucony przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Trenowałem sam w Spale – mówił rekordzista kraju.
– Na dodatek wiosną pogoda pokrzyżowała mi plany, w kwietniu jeszcze leżał śnieg, więc w hali patrzyłem sobie w sufit. Dziękuję związkowi za te działania. Pozdrawiam serdecznie – nie ukrywał ironii w wywiadzie telewizyjnym.