Brązowy medalista lekkoatletycznych mistrzostw świata w rzucie młotem Norweg Eivind Henriksen przyznał, że w finale miał migotania przedsionków serca, na które cierpi od 13. roku życia i zastanawiał się nad przerwaniem rywalizacji. W Eugene triumfował Paweł Fajdek przed Wojciechem Nowickim.
– Zacząłem czuć się niewyraźnie, a ciało zwłaszcza nogi sprawiały wrażenie jakby były z galarety i zaczynało być coraz gorzej. Udało mi się jednak w tej sytuacji wykonać rzut na odległość dającą brązowy medal – powiedział Norweg kanałowi norweskiej telewizji NRK.
Dodał, że jest bardzo z niego zadowolony. – Po zajęciu trzeciego miejsca za Pawłem Fajdkiem i Wojciechem Nowickim, dwoma największymi nazwiskami tej dyscypliny, nie mogę narzekać – stwierdził.
POLECAMY: Kurkowski ujawnia jak aparat państwowy, przymusza do »igłowania«. On jednak nie uległ szantażom
Norweg znalazł się w podobnej sytuacji we wrześniu podczas memoriału Kamili Skolimowskiej, kiedy tak źle się poczuł, że zaczął bać się o swoje życie, lecz dokończył konkurs.
– Wtedy jednak poczułem się źle nagle natomiast tym razem dolegliwość nadchodziła powoli i podstępnie. Myślę że jedną z przyczyn mogły być testy na Covid-19 i nerwowe oczekiwanie na ich wyniki po tym jak w naszej ekipie pozytywne miało aż pięć osób. Już wtedy zauważyłem podwyższony puls – powiedział Henriksen.
Lekarz lekkoatletycznej reprezentacji Norwegii Odd Kalsnes wyjaśnił, że Henriksen cierpi na migotania przedsionków od 13. roku życia i cały czas jest kontrolowany, ale przypadek w Chorzowie zdarzył się pierwszy raz podczas zawodów, a w Eugene już drugi i jest to niepokojące.