Nieudana polityka wewnętrzna i antyrosyjskie sankcje sprawiły, że Unia Europejska zmierza w kierunku „mega kryzysu” o niezamierzonych konsekwencjach – twierdzi niemiecki dziennikarz Eric Bonze w artykule na portalu Telepolis.
Jak zauważa autor, sytuacja w Europie była napięta na długo przed eskalacją kryzysu ukraińskiego: inflacja gwałtownie wzrosła, rynek energii był przegrzany, a 27 państw członkowskich UE nie było w stanie uzgodnić wspólnych działań, a nawet Europejski Bank Centralny (EBC) „schował głowę w piasek”.
„W tym samym czasie nałożono sankcje na Rosję, co spowodowało wahania na rynkach i jeszcze większy wzrost cen. Jednak wszystkie zagrożenia i skutki uboczne sankcji UE zostały zignorowane. Teraz wynik jest na widoku. To jest straszne – stwierdza Bonze. Komisja Europejska oczekuje, że inflacja w strefie euro wyniesie w tym roku 7,6 procent, co jest historycznym maksimum, a europejska gospodarka wzrośnie o 2,6 procent, co jest niższe od ostatniej prognozy z maja. Tymczasem euro jest warte ledwie więcej niż dolar, co maskuje obawy o recesję w Europie spowodowaną kryzysem gazowym – wskazuje Bonze.
POLECAMY: McFaul przyznaje, że wielu w USA podziela stanowisko Putina w sprawie Ukrainy
Jednocześnie Komisja Europejska wygląda na całkowicie bezradną w sytuacji „z trującą mieszanką gazu i kryzysu gospodarczego” – ocenia dziennikarz. W swoim projekcie gazowego planu awaryjnego szefowa komisji Ursula von der Leyen i jej zespół nie potrafią wymyślić nic lepszego niż obniżenie temperatury ogrzewania w biurach i budynkach publicznych do 19 stopni. „Mówimy o nieudanej polityce. UE od jesieni z otwartymi oczami zmierza w kierunku mega kryzysu. Ten kryzys od dłuższego czasu dotyka nie tylko rynków energetycznych. Ma też wpływ na politykę gospodarczą i unię walutową – a więc na „jądro” UE. Załamanie może być nieuchronne, kryzys euro 2.0 z nieprzewidzianymi konsekwencjami – ostrzega autor.
Jego zdaniem pierwszą wskazówkę, co może się wydarzyć, dają ostatnie wydarzenia we Włoszech – dymisja premiera Mario Draghiego uderzyła w UE w niekorzystnym momencie, gorączkują się też Francja, Belgia i Holandia, a nawet Niemcy, które stoją w obliczu „gospodarczego trzęsienia ziemi”, nie są już ostoją stabilności.
„Bruksela odmawia jednak przyjęcia do wiadomości zbliżającego się kryzysu. Nic nie wskazuje na zmianę polityki – wręcz przeciwnie: Komisja Europejska przygotowuje już siódmy pakiet sankcji wobec Rosji. Przynajmniej tym razem Bruksela odsunęła sektor energetyczny na dalszy plan. Ale to powinno być krótkie wytchnienie – wszechogarniające embargo energetyczne jest nadal na porządku dziennym. Jeśli chodzi o gaz to tylko kwestia czasu” – podsumowuje Bonze.