Jedna osoba przez ostatnie trzy tygodnie przyniosła dary do punktu zbiórki i wydawania środków pomocowych przy gdańskim stadionie. Mniejsze zainteresowanie jest również ze strony przesiedleńców, którzy otrzymują pomoc z różnych stron i wielu z nich znalazło pracę w Gdańsku.
Oficjalny punkt zbiórki i wydawania środków pomocowych przy gdańskim stadionie został otwarty na początku marca br., w związku z eskalacją konfliktu zbrojnego trwającego od ponad ośmiu lat na wschodzie Ukrainy.
„Na początku był szturm i poruszenie” – oceniła pierwszy okres działania punktu przedstawicielka Fundacji Gdańskiej Milena Mieczkowska. Wskazała, że na początku, widać było chęć niesienia pomocy ze strony mieszkańców. „Każdego dnia ktoś wyposażał punkt artykułami spożywczymi i produktami pierwszej pomocy” – wyliczała.
POLECAMY: Propaganda ukraińska sypie się. Ukraińcy sprzedają pomoc humanitarną za miliony hrywien
Dodała, że dzięki zaangażowaniu mieszkańców i przekazywanych przez nich darów Fundacja Gdańska, która zajmuje się m.in. niesieniem pomocy przesiedleńcom na terenie Gdańska, wydawała mniej pieniędzy ze zbiórki na ich potrzeby. Wskazała, że od dłuższego czasu, ze względu na niewielkie zainteresowanie ze strony mieszkańców Fundacja dokonuje zakupów żywnościowych i artykułów chemicznych z pieniędzy pochodzących ze zbiórki.
„Przez ostatnie trzy tygodnie do punktu przyszła tylko jedna osoba, która wsparła »uchodźców«” – wskazuje Mieczkowska. Jej zdaniem jest również zdecydowanie mniejsze zainteresowanie ze strony firm, które wcześniej wspierały przesiedleńców.
POLECAMY: Warszawski punkt recepcyjny maszynką do zarabiania z dziwnymi powiązaniami
Zdaniem przedstawicielki Fundacji Gdańskiej powodem, dla którego mieszkańcy Gdańska przestali przekazywać dary jest m.in. ich pogarszająca się sytuacja finansowa. „Jest inflacja, stopy procentowe poszły w górę, do tego każdy dziś mierzy się ze swoimi problemami” – oceniła Mieczkowska.
Kolejnym powodem dla którego gdańszczanie przestali przynosić dary jest okres wakacyjny, który spowodował, że wiele osób wyjechało z miasta.
„Na początku wszystkie media informowały o pomocy »uchodźcom«, ten temat nie schodził z pierwszych stron. Dziś zszedł na dalszy plan i wiele osób po prostu o tym zapomina” – podsumowała przedstawicielka fundacji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polacy nie są już chętni do pomocy Ukraińcom. Punkty wsparcia świecą pustkami
Wskazała również na zmniejszające się zapotrzebowanie ze strony samych przesiedleńców. Jej zdaniem wiele osób, którym nadano PESEL, znalazła w Gdańsku pracę i nie potrzebuje już takiego wsparcia jak zaraz po przyjeździe.
„Na początku wydawaliśmy głównie jedzenie i ubrania. Dziś na półkach w punkcie znajdują się również artykuły chemiczne do sprzątania. Jest to związane ze zmieniającymi się potrzebami »uchodźców«” – oceniła Mieczkowska.
Ponadto, osoby, które mieszkają m.in. w Gdańsku otrzymują pomoc również z innych źródeł. Mieczkowska wymieniła sieć popularnych w Polsce sklepów, która przekazała przesiedleńcom karty z gotówką na zakup najpotrzebniejszych artykułów oraz punkt UNHCR, który działa w Gdańsku. Po zarejestrowaniu się w punkcie uchodźcy przez kilka miesięcy otrzymują wsparcie finansowe.