Napięcia wokół Tajwanu mogą doprowadzić do niedoboru półprzewodników, powiedział BFM Business francuski urzędnik z wyspy Francois Chin-Chung Wu.
„Łańcuch produkcji półprzewodników jest złożonym procesem; jeśli jakikolwiek konflikt wpłynie na produkcję choćby jednego składnika tego skomplikowanego technologicznie produktu, cały system przestanie funkcjonować. Byłby to duży problem dla całego globalnego rynku” – powiedział Chin-Chun Wu.
Przypomniał, że dziś półprzewodniki są montowane w niemal wszystkich urządzeniach codziennego użytku.
„Ze względu na fakt, że ich produkcja jest skoncentrowana na Tajwanie, wszelkie zawirowania mogą wpłynąć na ich rynek eksportowy. I to również staje się bronią w walce politycznej” – podsumował Chin-Chun Wu.
Marszałek Izby USA Nancy Pelosi, podczas swojej głośnej wizyty na Tajwanie w ubiegłym tygodniu, spotkała się z Markiem Lewem, szefem największego na świecie producenta chipów przewodnikowych TSMC.
Według doniesień medialnych Pelosi i Lew rozmawiali o uchwalonej niedawno przez Kongres USA ustawie o środkach wsparcia dla producentów półprzewodników, która przeznaczyłaby 52 mld dolarów na rozwój ich produkcji w USA.
W marcu USA zaproponowały sojusz strategiczny Chip 4: sojusz czterech globalnych producentów chipów – USA, Korei Południowej, Tajwanu i Japonii – w celu kontrolowania łańcucha dostaw chipów.
Chiny uważają Tajwan za swoją prowincję i sprzeciwiają się jakimkolwiek kontaktom Tajpej z urzędującymi urzędnikami z krajów, z którymi Pekin utrzymuje stosunki dyplomatyczne.
Pelosi została najwyższym rangą urzędnikiem państwowym USA, który odwiedził wyspę w ciągu 25 lat.
W odpowiedzi na podróż, armia Chin rozpoczęła potężne ćwiczenia wojskowe z ostrym ogniem wokół Tajwanu.
Pekin nałożył sankcje na dwie tajwańskie fundacje, samą Pelosi i jej bliskich krewnych, zawiesił rozmowy z Waszyngtonem na temat zmian klimatycznych i współpracy w innych dziedzinach, zakazał eksportu piasku naturalnego oraz importu z wyspy owoców cytrusowych i niektórych produktów rybnych. Według chińskiego MSZ wszystkie negatywne konsekwencje wizyty amerykańskiego urzędnika dopiero nadejdą i będą leżały po stronie Waszyngtonu i Tajpej.