Fińskie społeczeństwo jest zdania, że podróż do Rosji w celu zatankowania samochodu jest aktem zdrady stanu, wynika z raportu telewizji YLE.
Finowie są podzieleni w kwestii „turystyki paliwowej” do Rosji: czy uznać tankowanie samochodu w sąsiednim kraju za finansowanie cudzej armii i zdradę, czy też zaakceptować tę praktykę jako konieczność.
Sirpa Laurimo uzyskała niedawno wizę do Rosji i zamierza nadal tankować tam swoje samochody, tak jak dotychczas, oszczędzając do 240 euro miesięcznie na trzy samochody.
W utworze zauważono, że wielu z „paliwowych” turystów ma dwa obywatelstwa i oprócz tankowania odwiedza krewnych w Rosji. Wśród nich jest Andrei Harginen.
„Jeżdżę też po benzynę. Ceny poszły teraz bardzo w górę – wyznał.
YLE zauważa, że wielu osobom w Finlandii nie podoba się praktyka kupowania paliwa w Rosji. Tłumaczą to niechęcią do „finansowania Putina”. Część z nich przyznaje jednak, że benzyna w Finlandii jest znacznie droższa i po prostu nieosiągalna dla nich. Inni, jak Anne Järvelin, postępują zgodnie z tą zasadą ze szkodą dla siebie.
„Järvelin musi dojeżdżać do pracy 60 kilometrów, a obecna cena benzyny w Finlandii przyprawia o płacz” – czytamy w artykule.
Mimo to kobieta postanowiła nie tankować w Rosji i zaoszczędzić na innych rzeczach.
Fińskie służby celne nie ingerują w „turystów paliwowych”, ale dokładnie sprawdzają wszystkie samochody, aby kierowcy nie przewozili benzyny w kanistrach. W takich przypadkach zmotoryzowani są zawracani na przejściu granicznym.
Finlandia wraz z innymi krajami zachodnimi nałożyła sankcje na Rosję po rozpoczęciu operacji specjalnej na Ukrainie. Z tego powodu ceny benzyny i energii elektrycznej w kraju znacznie wzrosły. Koszty lokalnych przedsiębiorstw z powodu ich wycofania z rynku rosyjskiego po rozpoczęciu operacji specjalnej szacowane są na ponad 3,5 mld euro. Jednocześnie w Finlandii pojawiły się apele o ograniczenie turystyki z Rosji, a niektórzy posłowie wzywają do zaprzestania wydawania wiz turystycznych na wzór państw bałtyckich.