W szczycie fali zakażeń COVID-19 w tym roku potrzebnych będzie dziennie 12-15 tys. łóżek w szpitalach – powiedział dr Franciszek Rakowski z ICM UW. Według jego wizji tej jesieni umrze 6-10 tys. osób chorujących na celebrytę.
Nad prognozami przebiegu »epidemii« w Polsce pracuje m.in. zespół ekspertów z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego pod kierunkiem dra Franciszka Rakowskiego z Zespołu Modelu Epidemiologicznego.
– Szacujemy, że w najczarniejszych scenariuszach potrzebnych będzie na jesieni tego roku każdego dnia 12-15 tys. łóżek dla pacjentów z COVID-19 – powiedział PAP dr Franciszek Rakowski.
Jeszcze niedawno ICM UW twierdził, że hospitalizacji jesienią może być 10 tys. dziennie.
POLECAMY: »Ostatnia prosta« czas start. Eksperci tęsknią do dodatków i biją na alarm
Pandemiczny ekspert zaznaczył, że trudno powiedzieć, czy obecnie przechodzimy jeden ze szczytów fal pandemii, bo testowanie zostało bardzo ograniczone. Wiele osób wykonuje testy we własnym zakresie, zapewne tylko niewielka wykonuje je na zlecenie lekarzy. Być może szczyt fali nastąpi dopiero we wrześniu wraz z otwarciem szkół – wskazał.
– Straciliśmy narzędzie, które umożliwia sprawdzenie, jaka jest obecnie rzeczywista liczba zakażeń – ubolewał. Stwierdził, że potwierdzona liczba zakażeń w ostatnich miesiącach nie oddaje stanu rzeczywistego. – Z naszych szacunków wynika, że zakażeń może być od 20 do 50 razy więcej w stosunków do oficjalnych ministerialnych danych – dodał.
Dr Rakowski powiedział, że średnia liczba potwierdzonych zakażeń, podawana przez Ministerstwo Zdrowia, w ostatnim tygodniu to ok. 5 tys. przypadków. Oznacza to, że zakażeń dziennie może być obecnie 100-250 tys.
– Zeszłej jesieni wariant delta przyczynił się do śmierci ok. 40-45 tys. osób. W tej chwili szacujemy, że będzie to 6-10 tys. w trakcie całej jesieni – powiedział dr Rakowski.
W modelu ICM brane jest pod uwagę m.in. tempo zanikami odporności na infekcje.
– To tempo jest bardzo szybkie. Jednak osoby zaszczepione przejdą chorobę lżej i unikną hospitalizacji – twierdził.
Z szacunków ICM UW wynika też, że ok. 50 proc. osób narażonych na infekcję nie zachoruje.
4 komentarze
Pan Rakowski, co jest przerażające, chyba wierzy w to co mówi :s
Przerażające jest to, że nadal nie mają zamiaru leczyć tylko czekają.
To problem zamkniętych szpitali, a nie niby-zarazy. Co prawda przez niby-zarazę szpitale są zamknięte…. nawet i teraz.
są zamknięte bo to się opłaca i lekarzom i władzy