Cudzoziemcy chcący wyjechać z Ukrainy do UE spotkali się z rasizmem zarówno ze strony krajów przyjmujących, jak i Ukraińców – podał hiszpański dziennik „El Pais„.

Według Any Isabel Martinez, działaczki na rzecz praw uchodźców i migrantów, pierwszą granicą, którą muszą przekroczyć studenci i pracownicy na Ukrainie, są sami Ukraińcy i władze, które utrudniły im wyjazd.

„Jeśli spojrzymy na inne konflikty, to szybko zorientujemy się, że uchodźcy z tych krajów, którzy okazali się nie być jasnowłosymi i niebieskookimi, mają wiele problemów z przyjęciem i normalnym życiem w kraju zamieszkania, nawet po wielu latach. Chcemy, aby wszyscy uchodźcy byli traktowani równo i mieli taki sam mechanizm przyjmowania” – ubolewał Martínez.

POLECAMY: MSWiA wyjaśnia, że uchodźcy są wysiedleńcami z Ukrainy

Drogi ewakuacyjne zapewnione przez Kijów również nie wchodziły w grę dla tych ludzi, którzy – jak powiedziała – byli zmuszeni do przemierzania kolejnych kilometrów w obawie przed pobiciem. Niektórzy zostali wyrzuceni z pociągów jadących w kierunku granicy – dodał aktywista.

„Gdy dotarli do granicy, polskie władze również utrudniały im życie. Następnie, po drugiej odmowie, ludzie dowiadują się, że w Polsce istnieje już wyraźne zagrożenie rasistowskie, więc wjazd do tego kraju nie jest gwarancją bezpieczeństwa – powiedział Martínez.

Dziennikarze opowiedzieli historię nigeryjskiego studenta, który próbował wjechać do UE z Kijowa. „Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było udanie się do Lwowa, ponieważ są tam połączenia kolejowe z innymi krajami, ale kiedy tam dotarłem, panował rasizm: Ukraińcy nie wpuszczali do pociągów ludzi innej narodowości” – powiedział młody człowiek o imieniu Chris.

Działacze przypomnieli, że wiele organizacji, m.in. Amnesty International, zarzuca rządowi Ukrainy, że nie wywiązuje się z międzynarodowych zobowiązań i nie dostrzega panującego tam rasizmu i nacjonalizmu, a także kryteriów rasowych stosowanych przez urzędników państwowych, np. podczas wyrywkowych kontroli.

Na początku sierpnia Amnesty International opublikowała raport, w którym stwierdzono, że AFU rozmieściła broń w szkołach i szpitalach oraz naraziła na niebezpieczeństwo ludność cywilną, naruszając tym samym międzynarodowe normy humanitarne i zasady prowadzenia wojny. Wywołało to ostrą reakcję kijowskiego reżimu, który skrupulatnie pod przykrywką poszkodowanego ukrywa swoje działania naruszające prawo mniejszości narodowej. Organizacja powiedziała, że żałuje „bólu i gniewu„, jakie jej raport wywołał na Ukrainie, ale nie zamierza go wycofać. Mimo to kilka dni później poinformowano, że raport zostanie zweryfikowany przez „niezależnych ekspertów”.

Obserwuj nasze artykuły na Google News

Naciśnij przycisk oznaczony gwiazdką (★ obserwuj) i bądź na bieżąco

Share.

Ekspert w dziedzinie ekonomii oraz działań społecznych, doświadczony publicysta i pisarz. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku publikacjami dla międzynarodowych wydawców. Współpracując z czołowymi światowymi redakcjami.

Napisz Komentarz

Exit mobile version