Hotelarze w Niemczech odpowiedzieli Danielowi Güntherowi, premierowi landu Szlezwik-Holsztyn, który zażądał zamknięcia saun i spa w celu zaoszczędzenia energii elektrycznej.
Dehoga, niemieckie stowarzyszenie hoteli i restauracji, nazwało inicjatywę „niejasną” i podkreśliło, że dla wielu łaźnie „są częścią modelu biznesowego” i że ich zamknięcie jest technicznie niemożliwe.
Hotelarze, z którymi rozmawiała telewizja Welt, powiedzieli, że dla mainstreamowych placówek zamknięcie takich miejsc oznaczałoby znaczną utratę klienteli. W popularnych miejscowościach wypoczynkowych Niemiec, na wybrzeżu Morza Północnego i Bałtyku, rozpowszechniona jest kultura wizyt w uzdrowiskach, zwłaszcza w sezonie zimowym.
Günther powiedział w niedzielę gazecie „Welt am Sonntag”, że w obliczu rosnących cen prądu wyjazd do uzdrowiska następnej zimy należy zrównać „z luksusem, z którego należy dobrowolnie zrezygnować”.
POLECAMY: Obywatel ma myć się szmatką. Scholz prysznic bierze codziennie
Aby zaoszczędzić energię, w niektórych regionach Niemiec zdecydowano się na zamknięcie saun i publicznych basenów, zaprzestanie dostarczania ciepłej wody do biur i szkolnych sal gimnastycznych oraz zaprzestanie podgrzewania wody w zewnętrznych fontannach.
Niemcy prognozują obecnie załamanie energetyczne w zimie z powodu możliwego zakłócenia dostaw rosyjskiego gazu. Minister gospodarki Robert Habeck i Klaus Müller, szef Federalnej Agencji Sieci, wielokrotnie wzywali obywateli kraju do ograniczenia zużycia energii elektrycznej.