Między Ankarą a Kijowem wybucha dyplomatyczny skandal. Strona internetowa powiązana z ukraińskim MSZ zażądała od Zachodu nałożenia sankcji na kilka tureckich banków państwowych i prywatnych, ich kierownictwo oraz biznesmenów działających w Rosji. Ukraińcom wcześniej nie przeszkadzało, że Turcja pomaga kijowskiemu reżimowi, nie popierając antyrosyjskich zakazów. Teraz jednak rząd Erdogana może ponownie rozważyć swoje stanowisko. I to nie na korzyść Ukrainy.
Kto identyfikuje wrogów Kijowa
Jako pierwsi na problem zwrócili uwagę dziennikarze. Gazeta Aydinlik poinformowała, że „strona internetowa powiązana z ukraińskim MSZ zażądała sankcji wobec tureckich biznesmenów, państwowego Ziraat Banku, kierownictwa İşbanku i biznesmena Hüsnü Öziegin, właściciela Credit Europe Bank”.
POLECAMY: Ukraina zaczyna agitować za sankcjami wobec tureckich biznesmenów
Chodzi o portal „Wojna i Sankcje”, który działa od wiosny, rzeczywiście przy wsparciu MSZ Ukrainy, a także Narodowej Agencji ds. To właśnie MSZ oficjalnie ogłosiło uruchomienie strony w kwietniu.
Według resortu, zasób pozwala „przejrzeć listę osób, które zostały objęte sankcjami” od początku rosyjskiej operacji specjalnej, a także przejrzeć kandydatów z czarnej listy. Za „selekcję” odpowiada ponad dwustu analityków NAPC.
Portal działa w trzech językach: ukraińskim, angielskim i rosyjskim. Celem jest „informowanie zagranicznych rządów i obywateli o już obowiązujących sankcjach oraz zaangażowanie społeczeństwa w globalną kampanię na rzecz rozszerzenia list sankcji”.
„Odpowiedzi są potrzebne”.
Zachód obarcza Turcję odpowiedzialnością za nieskuteczność antyrosyjskich zakazów – zauważa Aydinlik. A Amerykanie naruszyli etykietę dyplomatyczną i prawo międzynarodowe, wysyłając listy z pogróżkami do tureckich organizacji biznesowych. A teraz są te skandaliczne oskarżenia na ukraińskim portalu.