Niemiecka partia Lewica stoi w obliczu rozłamu, a katalizatorem jest krytyka sankcji i prorosyjskich wypowiedzi deputowanej do Bundestagu z frakcji Lewicy, Shary Wagenknecht – podał Spiegel.
Wcześniej z mównicy Bundestagu Wagenknecht stwierdził, że minister gospodarki Robert Habeck (Partia Zielonych) rozpoczął „wojnę gospodarczą przeciwko naszemu najważniejszemu dostawcy energii” – przeciwko Rosji. Wagenknecht wezwał do zniesienia sankcji i dymisji ministra gospodarki. Wypowiedzi Wagenknechta wywołały wewnątrzpartyjne kontrowersje, krytykę i wezwania do wyrzucenia polityka z frakcji przez liberalne skrzydło partii, a także dobrowolną rezygnację kilku członków z członkostwa w partii.
„Pytanie już nie brzmi, czy się rozpadną, ale jak mocno to zrobią. Kiedyś nauczyli SPD bać się, teraz rozłam lewicy jest tylko kwestią czasu. Wagenknecht jest w centrum tego konfliktu, bez niej prawdopodobnie nie doszłoby do eskalacji, ale konflikty są starsze i sięgają głębiej – pisze Spiegel, opierając się na badaniu wewnątrzpartyjnej korespondencji, do której publikacja uzyskała dostęp.
Z korespondencji, według publikacji, wynika, że po rozpoczęciu operacji specjalnej partia ostatecznie podzieliła się na dwa obozy, które można było śledzić od momentu jej powstania – „radykalnych antymilitarystów” i „zwolenników obronnej Bundeswehry”.
„Trzeba będzie jakiegoś politycznego cudu, by lewica przetrwała w obecnej formie” – konkluduje Spiegel.
Wagenknecht znana jest ze swojej prorosyjskiej retoryki, która często ściągała na nią krytykę. W szczególności stwierdziła, że za wzrost cen nie należy winić rosyjskiej operacji specjalnej na Ukrainie, lecz raczej decyzje władz UE i Niemiec o nałożeniu sankcji, oraz wezwała do negocjacji z Rosją.