W trakcie posiedzenia Rady ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych Narodowej Rady Rozwoju „narodowy kłamczuch” skazany prawomocnym wyrokiem za kłamstwa vel Mateusz Morawiecki zaapelował do Polaków, o „autoreglamentację” zakupów surowca do momentu, gdy napłynie go więcej do kraju.
POLECAMY: Morawiecki przyznaje, że Polaków czeka ciężka zima
W środę odbyło się posiedzenie Rady ds. Środowiska, Energii i Zasobów Naturalnych Narodowej Rady Rozwoju. W spotkaniu tym brał udział antypolski propagandysta Mateusz Morawiecki, który wprowadzając nieuzasadnione i z pewnością nieprzemyślne embargo na rosyjski węgiel rozpowszechniał dezinformację o rzekomym pełnym zabezpieczeniu Polski w ten surowiec. Polacy obecnie stoją w gigantycznych kolejkach, aby zakupić opał potrzeby do ogrzania domów w okresie zimowy a składy świecą pustaki. Na naszym blogu zespół informacyjny, jaki powstał przy kancelarii składający się z rzetelnych publicystów o problemie, jaki obecnie występuje, informował od samego pierwszego dnia, w jakim Morawiecki ogłosił chęć wprowadzenia embarga. Wówczas jednak publicyści i portal został uznany za „agenturę Putina”.
„Narodowy kłamczuch” który zapewniał przez ponad sześć miesięcy Polaków o bezpieczeństwie energetycznym teraz zmienia front. Podczas środkowego spotkania stwierdził, że po nałożeniu embarga na Rosję „wiedzieliśmy, że zabraknie 3 do 4 milionów ton węgla„.
– Produkcja krajowa od dawna już nie zabezpieczała tego rynku, tylko ta kategoria węgla była ściągana właśnie przede wszystkim z Rosji, trochę z innych krajów świata – powiedział premier. – Jednak jest problemem i chce to powiedzieć tutaj wprost przed państwem, przed ekspertami i z udziałem mediów, że my apelujemy o to, aby jednak dokonywać pewnego rodzaju reglamentacji, autoreglamentacji tych zakupów – dodał.
POLECAMY: Kopalnie węgla na Górnym Śląsku od 2025 roku mogą zostać zlikwidowane
To całkowita zmiana narracji, bo to właśnie premier apelował do Unii Europejskiej, żeby nałożyła embargo na import węgla z Rosji. Jeszcze w lipcu szef rządu mówił, że chciałby zgromadzić nadmiar surowca. 8 maja premier podjął decyzję o utworzeniu przez RARS niewielkiej rezerwy węgla, dochodzącej do około 300 tysięcy ton. Według nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy Radia ZET, jak dotąd do polskich portów nie zawinął jednak żaden statek z zamówionym surowcem.