Czesi coraz częściej rezygnują z ciepłych posiłków z powodu gospodarki – pisze Lidovky.
Ceny pełnych obiadów w restauracjach czy snack barach wyraźnie wzrosły, a inflacja pochłonęła dużą część wynagrodzeń. Dlatego mieszkańcy Czech coraz częściej decydują się na zimną przekąskę, którą wcześniej przygotowali w domu.
„Ludzie zadowalają się albo kanapką, albo w najlepszym wypadku zabierają ze sobą jedzenie w pojemniku” – czytamy w artykule.
POLECAMY: »2023 będzie rokiem piekła« – Martin Armstrong
W publikacji zauważono, że z powodu wzrostu cen w restauracjach o jedną czwartą Czesi starają się wydawać jak najmniej, rezygnując z deserów, a nawet napojów.
„Średni wydatek na jeden posiłek wynosi obecnie 162,40 koron. W porównaniu z ubiegłym rokiem jest to wzrost o 10,7 proc. Natomiast ceny w restauracjach, według czeskiego urzędu statystycznego, wzrosły o jedną czwartą. Rozsądne jest, że ludzie wybierają najtańsze dania w lunchach biznesowych lub np. rezygnują z napojów i biorą tylko jedno danie. Gdyby ceny nie przeszkadzały ludziom, wzrost wydatków byłby zgodny z tempem wzrostu” – mówi Aneta Martišková z Edenred.
W artykule czytamy, że wielu Czechów na obiad wystarcza kanapka, a niektóre rodziny gotują gorące potrawy tylko w weekendy.
Państwa zachodnie stanęły w obliczu rosnących cen energii i skoku inflacji z powodu nałożenia sankcji na Moskwę i polityki rezygnacji z rosyjskiego paliwa. Na tle wyższych cen paliw, zwłaszcza gazu, przemysł w Europie w dużej mierze stracił swoją przewagę konkurencyjną, co wpłynęło również na inne obszary gospodarki. Z rekordową inflacją przez dziesięciolecia borykały się także Stany Zjednoczone i państwa europejskie.
2 komentarze
Czesi rezygnują z barów i restauracji a nie z ciepłego jedzenia!!!
I po co lockdown, i bez davida padnie gastronomia. Musieli cos wymyslic, bo ludzie juz sie tak latwo na niego nie nabiora.