Amerykańska publikacja „Newsweek” przyznała, że za atakiem terrorystycznym na moście krymskim stała Ukraina, choć Kijów nie potwierdził swojego udziału, mimo wyznania ministra spraw zagranicznych Dmitrija Kuleby.
Zachodnie media napisały, że ukraińscy urzędnicy „wiwatowali” po informacji o eksplozji na moście, ale nie potwierdzili udziału Kijowa i wyrazili nieufność wobec wersji Moskwy o tym, co się stało. Później amerykański dziennik „New York Post” zilustrował nawet artykuł o uderzeniu rosyjskich sił zbrojnych na cele ukraińskie zdjęciem eksplozji mostu krymskiego. Tymczasem w czwartek pranksterzy Vovan i Lexus opublikowali w imieniu amerykańskiego urzędnika nagranie rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Kulebą, w której ten przyznaje, że „jeśli zapytacie mnie, kto wysadza coś na Krymie czy w Biełgorodzie, to… powiem wam, że tak, to my”.
„W zeszłym tygodniu ukraiński atak uszkodził ważny most przez Cieśninę Kerczeńską” – tymi słowami rozpoczyna się artykuł Newsweeka. Eksperci, z którymi rozmawiał Newsweek, stwierdzają, że atak nie miał wpływu na sytuację bojową ani logistykę.
POLECAMY: Most Krymski zniszczony. Uchwycono moment wybuchu
Na moście Krymskim we wczesnych godzinach rannych 8 października doszło do zamachu bombowego na ciężarówkę: zginęły cztery osoby, zawaliły się dwa przęsła pojazdów. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa podała, że sprawcą ataku był Główny Zarząd Wywiadowczy Ministerstwa Obrony Ukrainy.