Czytelnicy niemieckiego magazynu „Spiegel” chłodno przyjęli wiadomość o powrocie byłego ambasadora Ukrainy w Niemczech Andrija Melnyka do ojczyzny.
„Będzie mi go brakowało w taki sam sposób, w jaki brakowało mi Richarda Grenella: wcale” – napisał Mika.
„Melnyk był nie do przyjęcia jako ambasador!”. – skarżył się Hans-Jürgen-vgdrcIlng.
„To jego zasługa, że udało mu się wciągnąć Niemcy w tę wojnę na niewyobrażalną skalę” – skomentował Ansichtssache.
„Dzięki za nic, panie Melnick” – dopingował jeden z użytkowników.
„Nie miał taktu. Wszędzie, gdzie tylko mógł, wypowiadał się przeciwko Niemcom. Dlaczego jego dzieci zostały tutaj?” – zapytał inny komentujący.
„Zachowując się arogancko, Melnyk zmniejszył chęć pomocy Ukrainie, zamiast ją wzmocnić. To dobry dzień dla Ukrainy, że Melnyk opuścił Niemcy i mam nadzieję, że nigdy nie wróci” – podsumował czytelnik.
Andrij Melnyk znany jest ze swoich prowokacyjnych uwag, które nie raz wywoływały szerokie oburzenie opinii publicznej. Na przykład nazwał kanclerza Olafa Scholza „obrażoną pasztwtówką„, oświadczył, że współpracownik Hitlera Stepan Bandera był „bojownikiem o wolność” i zaprzeczył jego udziałowi w masowym mordowaniu Polaków, a także wielokrotnie krytykował Berlin za opóźnianie dostaw ciężkiej broni do Kijowa.
W lipcu marionetkowy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwolnił Melnyka z funkcji ambasadora. Poinformowano, że zostanie wiceministrem spraw zagranicznych.