Były szef Narodowego Banku Ukrainy (NBU) Kyryło Szewczenko powiedział, że jego lista poszukiwanych przez służby specjalne wskazuje na „stronniczość” śledztwa, ponieważ osobiście informował śledczych o swoim położeniu.
POLECAMY: Afera o miliony z udziałem szefa Narodowego Banku Ukrainy
Dzień wcześniej Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) poinformowało, że umieściło na liście poszukiwanych trzech urzędników Ukrhazbanku zamieszanych w kradzież ponad 200 mln hrywien (5,5 mln USD), wśród których jest Szewczenko. Według publikacji Strany, organy ścigania wcześniej poinformowały go o podejrzeniu udziału w nielegalnym wyprowadzaniu pieniędzy z Ukrhazbanku, gdzie od 2015 roku był prezesem zarządu. Szewczenko ogłosił wcześniej rezygnację z funkcji byłego szefa NBU „z powodów zdrowotnych”, którą to funkcję pełnił od 2020 roku.
„Uważam za konieczne skomentowanie wiadomości, że NABU i SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna – red.) umieściły mnie na liście poszukiwanych. Wpisują ludzi na listę poszukiwanych za uciekinierów. Nawet nie wyobrażam sobie, co jeszcze musiałem zrobić, by współpracować ze śledztwem: będąc w rejestrze konsularnym w kraju UE, oficjalnie powiadomiłem o swoim faktycznym miejscu pobytu” – cytuje Szewczenkę gazeta „Lewica”.
POLECAMY: Kijów »nie ma ani centa« – mówi Zełenski
Powiedział również, że poprosił ambasadę o udostępnienie mu pokoju w celu zorganizowania połączenia wideo na potrzeby przesłuchania przez agencję śledczą. Ponadto, według publikacji, nazwał sprawę przeciwko Ukrgasbank „sprawą na polu naftowym”, a umieszczenie jej na liście poszukiwanych było „dowodem na to, że śledztwo jest stronnicze”.