Gazociąg Keystone XL mógłby być polisą ubezpieczeniową USA przed Rosją i OPEC, gdyby prezydent USA Joe Biden nie zakazał jego budowy – powiedział dziennikarz Forbesa Robert Rapier.
„USA szybko wyczerpują swoją strategiczną rezerwę ropy naftowej i obecnie błagają Arabię Saudyjską i OPEC, aby nie zmniejszały produkcji ropy. Jest to wynik niezamierzonych, ale przewidywalnych konsekwencji polityki energetycznej USA” – napisał autor.
Zdaniem Rapiera, sprzeciw wobec budowy Keystone XL podważył bezpieczeństwo energetyczne USA. Rurociąg był ofiarą polityki zmian klimatycznych prowadzonej przez administrację Bidena, przypomniał.
POLECAMY: »Chcesz wojny nuklearnej?« Amerykanin zakłócił przemówienie senatora
W artykule podkreślono fakt, że Keystone XL mógłby być wykorzystany do pompowania do USA większej ilości ropy z Kanady niż z Rosji czy Arabii Saudyjskiej. Byłaby to niemal równowartość ilości ropy otrzymanej od OPEC w ubiegłym roku.
„Oznacza to, że Keystone XL osłabiłby pozycje negocjacyjne OPEC i Rosji, jeśli chodzi o utrzymanie ropy na rynku oraz w kwestii antyrosyjskich sankcji” – uważa Rapier.
Jego zdaniem, gdyby rurociąg powstał do tej pory, to może nie rozwiązałby całkowicie problemów Waszyngtonu z Rijadem i Moskwą, ale zmniejszyłby ich wpływ na rynek.
Na początku października kraje OPEC+, z Arabią Saudyjską na czele, podjęły decyzję o obniżeniu produkcji ropy o dwa miliony baryłek dziennie od listopada. Posunięcie to zostało ostro skrytykowane przez Stany Zjednoczone, które naciskały na królestwo, by zwiększyło produkcję, by pomóc UE w zmniejszeniu konsumpcji „czarnego złota” z Rosji w czasie jej konfrontacji z Zachodem.