Wczoraj na naszym blogu przekazaliśmy informację o zamknięciu Stadionu Narodowego. Powodem decyzji o nagłym zamknięciu stadionu było wykrycie usterki dachu. Okazuje się, że jest gorzej niż myślano. Minister Kamil Bortniczuk mówi, że korzystanie z obiektu grozi katastrofą budowlaną.
POLECAMY: Zamknięto PGE Narodowy. Co z biletami na mecz Polska-Chile?
Decyzja o zamknięciu powoduje, że zaplanowany mecz Polski z Chile nie odbędzie się na PGE Narodowym. Z informacji, jakie przekazano wczoraj mecz ten, ma odbyć się na murawie stadionu Legii Warszawa.
Usterka się pogłębia. Projektant i wykonawca jednoznacznie oświadczyli, że należy natychmiast zamknąć stadion. Wykonawca ma zaproponować rozwiązanie, by nie doszło do katastrofy budowlanej – zaznaczył Bortniczuk na łamach RMF FM.
Poważną usterkę wykryto w konstrukcji dachu
– Chodzi o potężny element wielkości samochodu, a nawet większy niż samochód. Ten element wisi nad ziemią. Zrobiony został specjalnie do budowy tego stadionu. Musimy dojść do tego, jak do tego doszło. Pierwsze sugestie są takie, że nie ma wskazania na winnych – zapewnił minister sportu.
Jak wynika z pierwszych raportów, wadliwy okazał się być jeden z elementów konstrukcji dachu. Zdaniem Bortniczuka nie ma w tym żadnej winy projektanta czy wykonawcy stadionu.
Na razie nie wiadomo, ile będzie kosztowała naprawa zepsutego elementu, który jest dość sporych rozmiarów. Minister Sportu wskazał, że gwarancja na dach wygasła i za pierwsze naprawy zapłaci Skarb Państwa, natomiast „dalsze działania będą zależeć od analiz”.
Jeden komentarz
Nikt nie jest odpowiedzialny, samo się zrobiło!