Samolot pasażerki linii Ryanair z Poznania do Tel Awiwu miał w sobotę awaryjnie lądować na lotnisku w Debreczynie we wschodnich Węgrzech w eskorcie myśliwców Gripen. Powodem awaryjnego lądowania miał być alarm bombowy – przekazało w sobotę popołudniu węgierskie ministerstwo obrony. Maszyna została dokładnie przeszukana i nie znaleziono w niej ładunków wybuchowych. Po kilku godzinach pasażerowie odlecieli do Tel Awiwu.
Z informacji przekazanych przez ministerstwo węgierskie Gripeny eskortowały samolot pasażerski lecący przez Rumunię od momentu przekroczenia przestrzeni powietrznej Węgier aż do jego lądowania na międzynarodowym porcie lotniczym w Debreczynie. Nastąpiło to po tym, gdy załoga Ryanaira otrzymała informację o możliwym ładunku wybuchowym znajdującym się na pokładzie.
Samolot pasażerski Boeing 737 linii lotniczych Ryanair z Poznania do Tel Awiwu przerwał swoją podróż i wylądował w Debreczynie „zgodnie z protokołem” – poinformował dyrektor lotniska Janos Vajda, cytowany przez portal dehir.hu.
Na pokładzie było 148 pasażerów, którzy zostali ewakuowani w bezpieczne miejsce.
Na pokładzie nie było bomby
Po stwierdzeniu, że na pokładzie samolotu nie było bomby, krótko po północy w niedzielę samolot odleciał do Tel Awiwu. W związku z alarmem lotnisko zamknięto, jednak w tym czasie i tak nie było na nim zaplanowanych żadnych odlotów ani przylotów, więc znajdowało się tam niewielu cywilów, a ruch lotniczy nie został zakłócony – zauważył dehir.hu
Samoloty Gripen wróciły do bazy w Kecskemet. „Ostatni węgierskie myśliwce Gripen musiały interweniować na początku września, kiedy zostały zaalarmowane przez amerykański samolot wojskowy. Według ówczesnych wyjaśnień ministerstwa obrony samolot towarowy, który zmierzał z Rumunii do Niemiec, nie komunikował się z kontrolą ruchu lotniczego” – napisał dziennik „Nepszava”.
sc:PAP