Od początku listopada 2022 r. ceny paliw na stacjach w Polsce znacząco wzrosły, a od 14 listopada nie zapowiada się zmniejszenie tych wydatków. Przewiduje się, że cena PB 95 w przyszłym tygodniu wyniesie średnio 6,69 zł/l, co stanowi wzrost. Jednak, co ciekawe, cena diesla jest najniższa od ponad miesiąca.
W kolejnym tygodniu listopada kierowcy staną przed wydatkiem związanym z cenami paliw, które będą utrzymywać się na wyższym poziomie. Obecnie aktualne ceny to przedmiot zmiennych, ale premier Mateusz Morawiecki niebawem ma poinformować o nieuchronnych podwyżkach. Za litr diesla kierowcy mogą spodziewać się kwoty zbliżonej do 9 złotych, podczas gdy benzyna PB 95 może oscylować w granicach 7,50-8,00 zł/l. Dodatkowo, podwyżki dotkną także LPG, które jest obecnie o 60-70 groszy tańsze, lecz ta różnica szybko może zniknąć. Takie prognozy wskazują na trudniejszą sytuację dla kierowców, którzy już teraz muszą przygotować się na wyższe wydatki związane z tankowaniem.
Ceny paliw wzrosną wyraźnie po likwidacji tarczy antyinflacyjnej
Ekspert prognozuje, że wraz z nadejściem nowego roku ceny paliw będą rosły dynamicznie, zwykle o 80-100 groszy na litrze. W jego ocenie, obniżenie stawki VAT tymczasowo ochroniło kierowców przed pełnym odzwierciedleniem wzrostu cen wynikającego z sytuacji na rynku. Niemniej jednak, tarcza antyinflacyjna, która to umożliwiała, najprawdopodobniej nie zostanie przedłużona. Ekspert wskazuje, że brak jest innych systemowych środków pozwalających na obniżenie cen dla klientów końcowych.
Analityk rynku paliw, zauważa, że powrót do pierwotnych stawek podatkowych może znacząco zwiększyć ceny paliw na stacjach. Gdyby taka zmiana miała miejsce obecnie, kierowcy musieliby przygotować się na koszty przekraczające 9 zł za litr oleju napędowego i nieco poniżej 8 zł za litr benzyny Pb95. Na szczęście obecnie ceny pozostają stosunkowo stabilne, a w najbliższych dniach prognozowane są na poziomie poniżej 8 zł za litr benzyny oraz od 6,5 do 6,6 zł za litr oleju napędowego.
Bogucki wyraża obawę, że istnieje duże ryzyko powrotu do standardowych stawek podatkowych od stycznia. Z jednej strony taki ruch jest wymuszony przez Unię Europejską, ale z drugiej strony korzystny dla rządzących, gdyż przyczyni się do zwiększenia wpływów do budżetu. Mimo to nie wyklucza, że pojawią się nowe rozwiązania mające na celu zmniejszenie obciążeń dla kierowców, jednak aktualnie nie ma jasności co do ich charakteru.
Czemu ma się tak stać!?
Rząd mocno zabiega teraz o zniesienie tarczy antyinflacyjnej, którą wprowadził na początku tego roku. Chce się pozbyć znaczących obniżek stawek VAT, które do tej pory obowiązywały. To oznacza, że ceny paliw mogą automatycznie wzrosnąć o około złotówkę na stacjach benzynowych. Choć obniżki cen paliw zostały zatwierdzone do końca roku, można się spodziewać podwyżek już od 1 stycznia.
Komisja Europejska stwierdza, że kraje członkowskie mogą obniżać stawki VAT do zera dla podstawowych artykułów, jak żywność. Niestety, obowiązujące przepisy nie pozwalają na zerowanie VAT-u na gaz naturalny czy nawozy. Co więcej, nie jest możliwe obniżenie VAT-u na paliwa silnikowe, nawet tymczasowo – taka jest opinia Brukseli dotycząca tarczy antyinflacyjnej.
Korespondentka Polsatu z Brukseli dodaje, że unijny komisarz Paolo Gentiloni wysłał listy do Warszawy we wrześniu i październiku w tej sprawie.
Bruksela wskazuje, że niektóre założenia polskiej tarczy są niezgodne z wytycznymi Unii Europejskiej. Premier Morawiecki przyznał, że KE „grozi nałożeniem kar”. Szef rządu podkreślił konieczność zmiany „formy” tarczy antyinflacyjnej w związku z tą sytuacją.
– Chcemy zastąpić tarcze innym mechanizmem obrony przed inflacją – mówił premier. Jak wyjaśnił, będzie to możliwe przez „takie ukształtowanie cen przez spółki energetyczne, żeby one były buforem powrotu stawek VAT do poprzedniego poziomu”.
Nieoficjalnie wiadomo, że koszty miałyby ponieść spółki paliwowe. Tyle tylko, że nikt nie pozwoli sobie na to, aby notować straty, więc można spodziewać się, że i one wprowadzą swoje ”mechanizmy”. Ciężko będzie zatem uciec od tego, aby płacić chociażby pieniądze takie jak teraz za diesel, benzynę i LPG. Trzeba być przygotowanym na duże zmiany w kolejnych tygodniach.
Bonus na drożynę
Ogłoszenie zniesienia tarczy antyinflacyjnej przez premiera to tylko jedno z wielu problemów. Kolejny dotyczy nadchodzących problemów z dostępnością ropy już w grudniu, co jeszcze bardziej podniesie ceny. Dodatkowo, z uwagi na zapowiedziane embargo na rosyjskie paliwo, prognozowany jest ogromny kryzys na rynku. Oczekuje się, że cena np. diesla przekroczy 10 złotych, co nie będzie błędem.
Niestety, wzrost cen paliw spowoduje inflację oraz podniesie koszty życia codziennego. W sklepach i poza nimi ceny wszystkich produktów będą rosły. Wygląda na to, że finansowo wejście w rok 2023 będzie trudniejsze niż w poprzednie lata. Kryzys, który nadchodzi, sugeruje konieczność oszczędzania pieniędzy.