Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan wezwał władze Ukrainy do większej ostrożności w komentowaniu incydentu w Polsce po tym, jak Zełenski obwinił Rosję – podała CNN, powołując się na źródła dysponujące wiedzą.
POLECAMY: Podobnie jak za Wołyń tak i za Przewodów nie przeprosił, a już cham ma żądania
„Około godziny po tym, jak incydent stał się znany, Wołodymyr Zełenski powiedział w wieczornym komunikacie wideo, że 'rosyjskie rakiety uderzyły w Polskę’…. Sullivan po tych wypowiedziach szybko zadzwonił do biura Zełenskiego i zaapelował do urzędników, by byli bardziej ostrożni w tym, jak mówią o incydencie” – zauważa kanał.
POLECAMY: Zełenski zaorany! Biden stanowczo odpowiada propagandyście w sprawie wystrzału rakiet
Rakieta wylądowała na terytorium Polski w pobliżu granicy z Ukrainą wieczorem 15 listopada. Dwie osoby zostały zabite. Warszawa początkowo twierdziła, że są one produkcji rosyjskiej, a kraj ten zwołuje radę NATO. Następnego dnia polski prezydent Andrzej Duda nazwał jednak wysoce prawdopodobnym, że rakiety należą do Ukrainy.
Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że 15 listopada nie było żadnych uderzeń na cele w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej, a opublikowane zdjęcia niektórych szczątków nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią. Agencja stwierdziła, że wszystkie wypowiedzi polskich mediów o rzekomym zestrzeleniu „rosyjskich” rakiet były celową prowokacją w celu eskalacji. Poprzedniego dnia rosyjskie ministerstwo obrony zaznaczyło, że opublikowane w Polsce zdjęcia z miejsca zdarzenia jednoznacznie świadczą o tym, że spadł tam wrak ukraińskiego systemu obrony powietrznej S-300.
POLECAMY: Zacharowa zażądała od Polski przeprosin za nocny telefon do ambasadora Andriejewa w Warszawie