O sprawie ukraińskich „uchodźców” z hotelu IKAR w Poznaniu, którzy w związku z otrzymanymi decyzjami o wykwaterowaniu na naszym blogu pisaliśmy kilka dni temu. Uchodźcy, którym z uwagi na wcześniej zaplanowany remont hotelu zaproponowano lokum poza granicami Poznania w geście protestu, postanowili okupować hotel. Od tego czasu sytuacja geopolityczna znacząco się zmieniał w związku z atakiem na nasz kraj, jakiego dokonały w poniedziałek ukraińskie służby wojskowe.
Żądania i szantaż „gości” Morawieckiego i spółki jednak pozostały a władze województwa wielkopolskiego, stawały na głowie, aby sprostać wymaganiom wygodnych i cwanych „uchodźców” żyjących na koszt polskiego podatnika.
POWIĄZANY: »Uchodźcy« postanowi okupować hotel Ikar w Poznaniu, z którego dostali wykwaterowanie
Jak podaje Radio Poznań roszczeniowcy z Ukrainy zamieszkają w pałacu w Biedrusku. Oczywiście koszt ich pobytu będzie finansowany z budżetu państwa.
W publikacji podano, że na chwilę obecną propozycję relokacji przyjęło kilkudziesięciu „uchodźców” z hotelu Ikar a rozmowy z kolejnymi trwają.
W Biedrusku na uchodźców dotąd zakwaterowanych w poznańskim hotelu czeka 300 miejsc. Ukraińcy muszą zmienić miejsce zamieszkania, bo hotel Ikar ma być wyremontowany. Na wyprowadzkę mają czas do końca miesiąca.
Z ofertą do urzędu wojewódzkiego zgłosili się właściciele pałacu w Biedrusku. Jak mówi syn właściciela pałacu, Jacek Kucharski, goście mieszkający w Ikarze mieliby tu Poznań na wyciągnięcie ręki.
Jesteśmy 2 km od granicy Poznania, jest tu bardzo dobre połączenie z Poznaniem, dwa autobusy, jest blisko do przystanku kolejowego. 90 proc. ludzi, którzy mieszkają tutaj, pracuje w Poznaniu i radzi sobie z codziennymi dojazdami do Poznania. Mamy około 50 pokoi, jesteśmy w stanie zakwaterować do 300 osób – mówi Jacek Kucharski.
Przypominamy, że cwaniakom z Ukrainy nie spodobała się konieczność wyprowadzki do miejscowości poza granicami Poznania. Jako główny argument podawali słaby dojazd do Poznania, w którym ich dzieci chodzą do szkoły a oni, pracują. Oczywiście ich argumenty nie znajdują żadnego potwierdzenia. Jak wynika z naszych wcześniejszych artykułów władze wojewódzkie, proponowały im lokalizacje oddalone 20 min pociągiem od Poznania dobrze skomunikowane.
Niestety Ukraińcy nie przybyli do Polski, aby przebywać na prowincji i jeździć pociągami.
Powszechnie jest wiadome, że „uchodźcy” od samego początku żądali lokowania ich jedynie w dużych miastach. W przypadku skierowania ich do ośrodków stworzonych przez lokalne władze w małych miasteczkach w geście buntu często nie dojeżdżali do miejsca docelowego. W przypadku gdy transport był zorganizowany „uchodźczynie”, potrafiły wymuszać na kierowcy autobusu powrót do Warszawy lub innego dużego miasta, z którego rozpoczęły transport do ośrodka w mniejszym mieście.
Jeden komentarz
To wynocha do siebie. W dupach im sie przewraca. Nie zycze sobie aby moje podatki szły na ukrów w sytuacji, kiedy polskie dzieci śpią na korytarzach szpitalnych, bo nie ma miejsc