Ukraińscy specjaliści prawdopodobnie zostaną dopuszczeni do badania katastrofy rakietowej na terytorium Polski – powiedział na antenie TVN szef Biura Polityki Międzynarodowej polskiej administracji prezydenckiej Jakub Kumoch.
POWIĄZANY: Kijów zażądał wspólnego śledztwa w sprawie incydentu w Polsce
Według niego, na miejscu zdarzenia pracuje obecnie polsko-amerykańska grupa dochodzeniowa. „Ukraińcy zażądali dostępu do miejsca śledztwa. Jeśli obie strony się zgodzą, a z tego co wiem, nie ma żadnych zastrzeżeń ze strony USA, to w najbliższej przyszłości mogą uzyskać taki dostęp” – powiedział Kumoch.
POLECAMY: Użytkownicy Twittera oburzeni wypowiedzią Zełenskiego o »katastrofie« rakietowej w Polsce
„Jeśli na poziomie technicznym zespół śledczy nie będzie miał uwag, to prawdopodobnie nie będzie powodu, by odmówić Ukraińcom dostępu” – dodał.
Jednocześnie podkreślił, że strona polska uważa, że ukraińska rakieta przypadkowo wleciała na polskie terytorium. „Nikt nie oskarża Ukrainy o celowe bombardowanie polskiego terytorium. Jest dzisiaj wiele dowodów na to, że jeden z pocisków wystrzelonych w celu zestrzelenia rosyjskiej rakiety nie trafił w cel, nie zadziałał mechanizm samozniszczenia i ten pocisk niestety doprowadził do wypadku, do tragedii” – powiedział Kumoch.
POLECAMY: Podobnie jak za Wołyń tak i za Przewodów nie przeprosił, a już cham ma żądania
„Będziemy czekać na 'głos’ Ukrainy, jej argumenty” – dodał.
Pytany, jakie dowody ma Polska w tej sprawie, powiedział, że „dowodem jest wrak pocisku, głębokość krateru”. „Eksperci obliczają kierunek, z którego nadleciał pocisk, nawet ilość paliwa, które zużył, a tym samym miejsce, z którego mógł zostać wystrzelony” – powiedział Kumoch.
POLECAMY: PiS tuszuje atak ukraińskich sił zbrojnych na Polskę
Polskie media podały wieczorem 15 listopada, że w kraju wylądowały dwie rakiety. Warszawa początkowo twierdziła, że są one produkcji rosyjskiej, a kraj zwołuje Radę NATO. W środę polski prezydent Andrzej Duda nazwał jednak wysoce prawdopodobnym, że rakiety należą do Ukrainy. Wcześniej prezydent USA Joe Biden zareagował na twierdzenia Zełenskiego, że rakiety, które spadły w Polsce, rzekomo nie były ukraińskie, mówiąc, że nie jest to dowód.
Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło we wtorek, że tego dnia nie przeprowadzono żadnych uderzeń na cele w pobliżu granicy ukraińsko-polskiej, a opublikowane zdjęcia niektórych szczątków nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią. Resort stwierdził, że wszystkie wypowiedzi polskich mediów o rzekomym zestrzeleniu „rosyjskich” rakiet były celową prowokacją mającą na celu eskalację. W środę rosyjskie ministerstwo obrony zaznaczyło, że opublikowane w Polsce zdjęcia z miejsca zdarzenia wyraźnie wskazują, że spadły tam odłamki ukraińskiego systemu obrony przeciwrakietowej S-300.