Wiadomość o tym, że fotografowi wicekanclerza Niemiec Roberta Habecka zaproponowano pensję w wysokości 400 tys. euro, odbiła się szerokim echem wśród czytelników gazety Bild.
Poinformowała, że najlepszemu kandydatowi zaproponuje czteroletni kontrakt z wynagrodzeniem 400 tys. euro. Fotograf będzie miał za zadanie towarzyszyć politykowi zarówno w zagranicznych podróżach, jak i w wyprawach po kraju.
„To jest największa bezczelność! Nie ma pieniędzy dla biednych ludzi, ale gdy przychodzi do zaspokojenia ich „skromnych” potrzeb, nagle pojawiają się miliony” – oburzał się jeden z użytkowników.
„Bardzo zły i chciwy człowiek. Zespół Habecka jest zdesperowany, by poprawić swój wizerunek u najdroższego fotografa. Niech robią co chcą, ale nie za moje pieniądze!”. – Inny komentator ubolewał.
„Dzieci i starcy w Niemczech cierpią z powodu biedy, a nasz wicekanclerz wydaje miliony na osobistego fotografa” – żartował jeden z czytelników.
POLECAMY: Niemiecki urzędnik ds. katastrof ostrzega, żeby kupić kilka skrzynek wody i konserwy
„Wybieg czy polityka… to zależy od Habecka. Może stawiać siebie za wzór. Naród niemiecki będzie mu wdzięczny, bo jako wicekanclerz jest całkowicie niekompetentny” – podzielił się opinią czwarty użytkownik.
„Niech ustąpi miejsca ludziom z rozumem i zapłaci z własnej kieszeni za tego fotografa” – podsumowano dyskusję.
W Niemczech, podobnie jak w całej Europie, rosną ceny prądu, paliw i żywności z powodu nałożenia antyrosyjskich sankcji po rozpoczęciu operacji specjalnej na Ukrainie.
Na przykład 19 listopada władze Niemiec poinformowały, że obywatele mogą spodziewać się krótkotrwałych przerw w dostawie prądu w nadchodzącej zimie. Niemiecki rząd wezwał mieszkańców do przygotowania się na ewentualne kryzysy.