Od 1 stycznia 2023 roku spełni się jeden z najgorszych scenariuszy.
W najbliższym czasie możemy przygotować się na kolejny szok. Diesel będzie w okolicach 9 złotych, a benzyna 7,50-8,00 zł/l. Podwyżki nie ominą także LPG, które obecnie jest tańsze około 60-70 groszy, a więc taką wartość trzeba będzie dodać już na starcie.
Nie unikniemy znaczących podwyżek ceny paliw, o czym niebawem poinformuje premier Mateusz Morawiecki. Diesel będzie oscylował w okolicach 9 złotych, a benzyna zbliży się w granice 7,50-8,00 zł/l. Podwyżki nie ominą także LPG, które obecnie jest tańsze około 60-70 groszy, a więc taką wartość trzeba będzie dodać już na starcie.
Ceny paliw wzrosną wyraźnie po likwidacji tarczy antyinflacyjnej
Wraz z nadejściem nowego roku paliwa z dnia na dzień podrożeją średnio o 80-100 groszy na litrze – oszacował dla nas Rafał Zywert. Obniżona stawka VAT chroniła kierowców, opóźniając naliczenie pełnych podwyżek wynikających z sytuacji rynkowych. Tarcza antyinflacyjna nie zostanie jednak najprawdopodobniej przedłużona, a ekspert wskazał, że innych systemowych sposobów na obniżenie cen dla klientów końcowych po prostu nie ma.
– Powrót do stawek podatkowych sprzed wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej może spowodować istotny wzrost cen paliw płynnych na stacjach. Gdyby to nastąpiło dziś, kierowcy musieliby zapewne liczyć się z opłatami za diesla na poziomie ponad 9 zł za litr, a za benzynę Pb95 nieco poniżej 8 zł – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Na razie jednak ceny są w mirę stabilne i w najbliższych dniach prognozuje je dla obu paliw odpowiednio poniżej 8 zł i 6,5-6,6 zł.
– W mojej ocenie ryzyko powrotu do standardowych stawek podatkowych począwszy od stycznia jest duże. Z jednej strony wymusza to Unia Europejska, ale z drugiej jest też na rękę rządzącym, gdyż zagwarantuje to wyższe wpływy do budżetu – twierdzi Bogucki. Nie wyklucza, że jakieś nowe rozwiązania w zakresie zmniejszenia obciążeń dla kierowców się jednak pojawią ale dziś nie za bardzo wiadomo, co to mogłoby być.
Czemu ma się tak stać!?
„Będziemy musieli przywrócić wyższe stawki VAT nie tylko w przypadku energii elektrycznej, ale także w przypadku paliw i nawozów; możemy za to utrzymać zerowy VAT na żywność” – tłumaczył w niedzielę „ekspert” od wyborów kopertowych pełniący funkcję wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacek Sasin. Wicepremier w niedzielę w Programie Pierwszym Polskiego Radia odniósł się m.in. do kwestii funkcjonowania tzw. tarczy antyinflacyjnej i wynikających z niej obniżonych stawek podatków na niektóre dobra.
Sasin przyznał, że ze względu na decyzję Komisji Europejskiej, która zakwestionowała niektóre działania w związku z tarczą, polski rząd będzie musiał przywrócić wyższe stawki VAT na energię elektryczną czy paliwa. Będziemy musieli niestety ten VAT przywrócić, nie tylko w tym zakresie (energii elektrycznej – PAP), ale w obszarze pozostałych surowców energetycznych, również nawozów – powiedział.
Rząd intensywnie pracuje obecnie, aby znieść tarczę antyinflacyjną, którą wprowadził na początku tego roku. Znaczące obniżki stawek VAT dobiegną końca, a więc ceny paliw automatycznie wzrosną o około złotówkę na stacjach paliw. Tańsze tankowanie zostało zatwierdzone do końca tego roku, a więc od 1 stycznia można spodziewać się już podwyżki.
Komisja Europejska uważa, że kraje członkowskie mogą obniżać stawki VAT do zera dla dóbr podstawowych, takich jak żywność. Obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają jednak na wyzerowanie VAT-u na gaz naturalny czy nawozy. Co więcej, nie można obniżać VAT-u na paliwa silnikowe, nawet na okres tymczasowy – takie jest, według informacji Bawołek, zdanie Brukseli na temat tarczy.
Jak dodaje brukselska korespondentka Polsatu, unijny komisarz Paolo Gentiloni wysyłał w tej sprawie listy do Warszawy we wrześniu i w październiku.
Bruksela wskazuje zatem, że niektóre założenia polskiej tarczy są sprzeczne z wytycznymi UE. Premier Morawiecki przyznał, że z KE „są groźby, że będą nakładane kary”. Szef polskiego rządu dodał, że w związku z tym trzeba będzie zmienić „formę” tarczy antyinflacyjnej.
– Chcemy zastąpić tarcze innym mechanizmem obrony przed inflacją – mówił premier. Jak wyjaśnił, będzie to możliwe przez „takie ukształtowanie cen przez spółki energetyczne, żeby one były buforem powrotu stawek VAT do poprzedniego poziomu”.
Nieoficjalnie wiadomo, że koszty miałyby ponieść spółki paliwowe. Tyle tylko, że nikt nie pozwoli sobie na to, aby notować straty, więc można spodziewać się, że i one wprowadzą swoje ”mechanizmy”. Ciężko będzie zatem uciec od tego, aby płacić chociażby pieniądze takie jak teraz za diesel, benzynę i LPG. Trzeba być przygotowanym na duże zmiany w kolejnych tygodniach.
Bonus na drożynę
To, że premier będzie musiał ogłosić zniesienie tarczy antyinflacyjnej to jedne problem. Kolejny jest taki, że już w grudniu rozpoczną się problemy z podażą ropy, co dodatkowo wywinduje ceny. A biorąc pod uwagę embargo jakie ma wejść na rosyjskie paliwo zapowiada się ogromny kryzys na rynku. Kto dziś powie, że np. diesel może kosztować ponad 10 złotych, wcale nie będzie w błędzie.
Niestety ceny paliw pociągną za sobą inflację oraz koszty życia codziennego. Dalej będą drożały wszystkie produkt z którymi mamy do czynienia w sklepach i nie tylko. Zapowiada się, że wejścia w 2023 rok będzie pod kątem finansowym gorszy, niż ostatnie lata. Kryzys dopiero przed nami, dlatego warto oszczędzać pieniądze.
Jeden komentarz
Wincy na wschód będą pchali za friko……………