Ceny paliw na stacjach benzynowych zaczęły rosnąć, co sprawia przykrość przy każdej wizycie. Nawet pomimo ustabilizowania wartości złotego na rynku, perspektywa obniżek cen do końca roku dla oleju napędowego i benzyny wydaje się niewykonalna. Aktualne ceny są tak wysokie, że nie można oczekiwać znaczących zmian w dół, a wręcz przeciwnie – istnieje ryzyko dalszego wzrostu.
Diesel i benzyna już tylko drożej
Początek tygodnia rozpoczął się bardzo spokojnie na rynku paliw i walutowym. Ropa Brent wciąż oscyluje na poziomie poniżej 85 dolarów, a sam dolar utrzymuje się na kwocie nieco ponad 4,50 zł. To pokazuje, że na razie wciąż sytuacja pozostaje spokojna przed embargiem na ropę, które ma pojawić się pod koniec pierwszego tygodnia grudnia.
Jakich cen zatem mogą spodziewać się kierowcy tankując paliwo na stacjach paliw? Odnosić się do cen hurtowych nie ma sensu, bowiem te pozostają niższe o kilkadziesiąt groszy względem tego co płacimy. Cena za diesel i benzynę ma jednak już tak wyraźnie nie spadać. Wszystko po to, aby możliwie jak najbardziej zbliżać ją w grudniu do poziomu jaki będzie z wyższym podatkiem VAT. Mowa tutaj o zniesieniu tarczy antyinflacyjnej na początku roku.
Mimo potencjalnie niskiej średniej ceny hurtowej dla oleju napędowego i benzyny, kierowcy muszą się przygotować na rosnące wydatki na stacjach paliw, nawet przed nadchodzącą wielką podwyżką planowaną na styczeń. W celu łagodzenia skutków tej podwyżki, ceny paliw są już teraz stopniowo podnoszone.
W skrócie, prognozowany wzrost marży jest znaczący i obecnie na niektórych stacjach paliw przekracza już 50 groszy. Spodziewa się, że do grudnia ta marża wzrośnie, osiągając prawdopodobnie poziom około 80 groszy przed Świętami Bożego Narodzenia. Wraz z nadejściem nowego roku, stacje paliw nie będą zobowiązane do nagłego podnoszenia cen o złotówkę, lecz raczej nastąpi skok cenowy. Jak podkreśla, analityk prognozuje się, że cena za litr oleju napędowego wzrośnie o 1,1 zł, a dla benzyny o 90 groszy.
LPG też zacznie drożeć?
Grudniowy scenariusz może również przynieść podobny los dla LPG, a właściwie powinien to zrobić. Przy wyższych podatkach spodziewany jest teoretyczny i praktyczny wzrost cen o około 60 groszy. Zanosi się więc na to, że wkrótce zaczniemy zauważać stopniowy wzrost kosztów autogazu. Jednakże ten wzrost nie będzie tylko rezultatem rosnącej ceny samego gazu czy zapowiedzianych niedoborów. Będzie to również przygotowanie do ewolucji na rynku po zniesieniu tarczy cenowej.
Przyszłość dla kierowców zapowiada się dość burzliwie, a nadchodzący tydzień wydaje się być ostatnim okresem relatywnie stabilnym. To także ostatni moment, kiedy możemy spodziewać się niższych cen. Bardzo interesującą zagadką jest to, czy w ciągu nadchodzącego roku będziemy świadkami cen na podobnym poziomie, co obecnie. Warto zatem zapamiętać, po jakich cenach obecnie tankujemy olej napędowy i benzynę. To będzie solidny punkt odniesienia na przyszłość.
Koniec dostaw diesla, benzyny i LPG
Aktualnie kierowcy na Węgrzech stoją w obliczu poważnych problemów z dostępnością paliwa, ponieważ od 24 listopada koncern MOL zapowiedział przerwanie dostaw do niezależnych stacji benzynowych. Kwestia ta dotyczy około 250 stacji, co stanowi jedną piątą wszystkich punktów dystrybucji paliwa na Węgrzech. Sojusz Niezależnych Stacji Benzynowych (FBSZ) już wystosował list otwarty w tej sprawie, w którym apeluje zarówno do MOL, jak i premiera Viktora Orbana o interwencję i wsparcie.
MOL tłumaczy swoją decyzję faktem, że ograniczenie dostaw ropy naftowej przez ropociąg „Przyjaźń” stanowi przeszkodę w procesie rafinacji benzyny i oleju napędowego. Dodatkowo główna rafineria MOL-a, zlokalizowana nad Dunajem, obecnie przechodzi prace konserwacyjne, co sprawia, że działa z ograniczoną wydajnością. Redukcja mocy produkcyjnych wpływa na zmniejszenie ilości wszystkich produktów oferowanych przez koncern. W obliczu tej sytuacji MOL planuje dostarczać paliwo priorytetowo jedynie do stacji, które są pod kontrolą firmy.
Warto zwrócić uwagę, że pomimo tych trudności Węgrzy wciąż mogą cieszyć się najniższymi cenami paliwa w Europie, co jest efektem narzuconego przez rząd limitu. Dzięki temu auta z węgierskimi numerami rejestracyjnymi płacą maksymalnie 480 forintów za litr benzyny czy diesla (co odpowiada około 5,51 zł za litr).