Wielu niemieckich posłów skarży się, że w Bundestagu zrobiło się niewiarygodnie zimno i muszą się ciepło ubierać – napisał publicysta Spiegla Tim Neumann.
Z powodu braku gazu niemiecki parlament musiał wprowadzić oszczędności: biura i sale posiedzeń utrzymywane są w temperaturze nie wyższej niż 19 stopni, a korytarze i foyer nie są w ogóle ogrzewane – zaznaczono w artykule.
POLECAMY: Niemcy nie chcą już pomagać Kijowowi z powodu ukraińskich 'uchodźców’
„Siedziałem w swoim biurze w puchowej kurtce i cały czas chodziłem tam i z powrotem. Niemniej jednak po krótkim czasie zaczęło mnie dopadać przeziębienie. <…> To farsa! Oczywiście administracja nie panuje nad sytuacją” – oburzyła się deputowana Partii Zielonych Renate Cunast.
Według dziennikarza o zimnie w lokalu mówią też inni parlamentarzyści i pracownicy Bundestagu.
Warto zauważyć, że to właśnie poseł Partii Zielonych i minister gospodarki Robert Habeck w sierpniu wprowadził do rządu ustawę o zmianie przepisów dotyczących oszczędzania energii. Zgodnie z nowymi przepisami pomieszczenia Bundestagu podlegają tym samym normom, co inne niemieszkalne budynki publiczne – podsumował autor artykułu.
W związku z eskalacją konfliktu na Ukrainie kraje Zachodnie zwiększyły presję sankcyjną na Moskwę, ale to sprowokowało wzrost cen paliw i rekordową inflację na samym Zachodzie. Niemcy stanęły w obliczu kryzysu energetycznego i zostały zmuszone do wprowadzenia środków oszczędnościowych: obniżenia temperatury w domach i biurach, wyłączenia oświetlenia budynków, ograniczenia ogrzewania prywatnych basenów i kąpielisk.
POLECAMY: Hotele w Niemczech nie są przygotowane do zamykania saun, aby oszczędzać energię elektryczną