Parlament Europejski (PE) wymaga, aby do 2026 r. na wszystkich głównych szlakach drogowych w UE co 60 kilometrów znajdowała się co najmniej jedna stacja ładowania samochodów elektrycznych. Jednak w Czechach ten plan prawdopodobnie się nie powiedzie, według czeskiego Ministerstwa Transportu.
Zgodnie z propozycją posłów, która powinna zostać uchwalona w latach 2021-2026, każda stacja powinna mieć również moc wyjściową co najmniej 300 kilowatów i zawierać co najmniej jedną ładowarkę o indywidualnej mocy 150 kilowatów.
Obecnie na czeskich stacjach najczęściej stosowane są ładowarki o mocy 50 kilowatów.
Proponowana zasada, przyjęta pod koniec października przez Parlament Europejski, jest częścią pakietu klimatycznego Fit for 55 , którego celem jest osiągnięcie 55 proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych. Rozporządzenie trafia teraz do Rady Europejskiej.
Budowa nie jest tego warta
Czechy pod względem stosunku samochodów elektrycznych do jednej stacji ładowania zajmują już pochlebne ósme miejsce wśród krajów UE. Czeskie Ministerstwo Transportu i główni potencjalni operatorzy ładowarek uważają jednak, że wymóg Parlamentu Europejskiego jest trudny do spełnienia, nawet pomimo około 5 mld koron (205 mln euro) dotacji z UE na wsparcie budownictwa.
„Podobnie jak większość innych państw członkowskich, uważamy propozycję Parlamentu Europejskiego za całkowicie nierealistyczną” – powiedział dziennikowi Právo František Jemelka, rzecznik Ministerstwa Transportu. Pierwotna propozycja Komisji Europejskiej była już bardzo skomplikowana z punktu widzenia ministerstwa, głównie dlatego, że w ogóle nie jest możliwe zapewnienie budowy ładowarek o takiej mocy w danym okresie, zwłaszcza jeśli chodzi o moc z Sieć energetyczna Czech.
„Biorąc pod uwagę, że większość państw członkowskich ma podobne stanowisko do Republiki Czeskiej, nie spodziewamy się, że Parlamentowi Europejskiemu uda się wyegzekwować tę prośbę podczas negocjacji z Radą, które rozpoczęły się za naszej prezydencji, ale będą kontynuowane podczas następnej szwedzkiej prezydencji. prezydencji” – dodał Jemelka.
Nawet obecni operatorzy publicznych stacji ładowania uważają, że osiągnięcie celu, o który zabiegał Parlament Europejski, byłoby trudne.
„Osiągnięcie tego celu z pewnością nie będzie łatwe. Rzeczywiście, istnieje już pewien rdzeń infrastruktury ładowania, który można zbudować, ale w tym przypadku mówimy o setkach kilowatów na jednostki megawatów mocy ładowania w jednym miejscu, co stanowi złożone i szczególnie czasochłonne rozwiązanie ” , powiedział Martin Schreier z Grupy ČEZ, która obsługuje około 470 publicznych stacji ładowania w całej Republice Czeskiej.
Według niego problem polega przede wszystkim na zapewnieniu niezbędnego zasilania elektrycznego.
„Jednocześnie sama budowa stacji nie jest jeszcze komercyjnie opłacalna i jest możliwa tylko przy pomocy dotacji inwestycyjnych, takich jak programy CEF czy środki dystrybuowane z Programu Transport” – dodał Schreier.
„Obecnie budowa stacji nie jest opłacalna iw najbliższych latach też nie będzie. Powodem jest mała liczba samochodów elektrycznych na naszym rynku” – potwierdza Martin Klíma, dyrektor generalny E.ON Drive Infrastructure.
„Przy obecnych warunkach uzyskiwania pozwoleń na budowę i możliwości pozyskiwania gruntów zamierzony cel jest bardzo trudny do osiągnięcia. W naszym przekonaniu konieczna jest rewizja ustalonych zasad – mówi rzecznik prasowy PRE Karel Hanzelka.
Według danych Ministerstwa Transportu w Czechach jeździ obecnie ponad 13 tysięcy samochodów elektrycznych, które korzystają z ponad 2600 ładowarek. Krajowy plan działania na rzecz czystej mobilności zakłada, że do 2030 roku powinno powstać od 19 do 35 tysięcy punktów ładowania.
Jeden komentarz
Pierogi się robi w domu a nie kupuje, grzybów można nasuszyć odpowiednio wcześniej.