Nowy ambasador Polski w Niemczech Dariusz Pawłoś powiedział, że Warszawa nie uważa za zamkniętą sprawę otrzymania od Berlina reparacji za szkody, jakie kraj poniósł podczas II wojny światowej.
„Rzeczywiście, rząd federalny (Republiki Federalnej Niemiec) uważa tę kwestię za zamkniętą z prawnego punktu widzenia. Nie robimy tego” – powiedział Pawłoś w rozmowie z niemiecką gazetą „Welt”.
POLECAMY: »Musimy wierzyć w cud w zakresie reparacji od Niemiec« – powiedział Mularczyk
Według niego w wyniku wojny Polska straciła jedną trzecią ludności. Ponadto w okresie powojennym nie było traktatu, który ostatecznie rozstrzygałby o roszczeniach reparacyjnych.
Dyplomata stwierdził też, że „niepoważne byłoby założenie, że problem po prostu zniknie po wyborach w 2023 roku”.
„Nie zapominaj, że ten postulat ma duże poparcie społeczne. Największa partia opozycyjna jest obecnie również za reparacjami i poparła decyzję w tej sprawie w Sejmie” – powiedział ambasador.
Mówiąc o Ukrainie Pawłoś powiedział, że Warszawa zastanawia się, dlaczego kraje o większym potencjale gospodarczym niż Polska nie udzielają Kijowowi większej pomocy. Według niego Niemcy „przegapiły okazję do działania na wczesnym etapie”, ale obecnie „dokładają wszelkich starań, by to nadrobić”, co Polska ocenia pozytywnie.
Rząd niemiecki wielokrotnie oświadczał, że nie zamierza dokonywać płatności na rzecz Polski: Berlin uważa, że wypłacił już wystarczające reparacje i nie ma powodu, by kwestionować odrzucenie przez Polskę reparacji w 1953 roku.