Założyciel Twittera i były szef firmy Jack Dorsey stwierdził, że to on, jako założyciel i były szef firmy, ponosi winę za narażenie portalu społecznościowego na wpływy korporacji i rządu.
Zdaniem Dorseya firmy stały się „zbyt potężne”, co stało się dla niego „krystalicznie jasne” po tym, jak w 2021 roku Twitter zawiesił konto byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.
POLECAMY: Twitter planował zablokować Trumpa na kilka miesięcy przed szturmem na Kapitol
„Media społecznościowe muszą być odporne na kontrolę korporacyjną i rządową. Tylko oryginalny autor może usunąć stworzone przez siebie treści. Moderację najlepiej realizować poprzez zautomatyzowane algorytmy. Twitter, który prowadziłem, i Twitter dzisiaj nie są zgodne z tymi zasadami. To tylko moja wina, bo przestałem na nie nalegać, gdy aktywista kupił nasze akcje w 2020 roku” – napisał Dorsey na Twitterze.
Dorsey dodał, że jego największym błędem było „inwestowanie w rozwój narzędzi, które pozwoliłyby (Twitterowi) napędzać dyskurs publiczny, zamiast rozwijać narzędzia dla ludzi korzystających z Twittera, które pozwoliłyby im go dostosować.” To, zdaniem byłego szefa portalu społecznościowego, „obciążyło firmę zbyt dużą władzą i uczyniło ją podatną na znaczne wpływy z zewnątrz.”
Wcześniej dziennikarz Matt Taibbi, powołując się na wewnętrzne dokumenty firmy, opublikował dowody na to, że amerykańska firma Twitter, która jest właścicielem portalu społecznościowego o tej samej nazwie, podjęła nadzwyczajne środki, by w przeddzień wyborów w 2020 roku pogrzebać historię wokół skradzionego laptopa syna urzędującego już prezydenta Joe Bidena Huntera.
W październiku 2020 roku, na krótko przed wyborami prezydenckimi w USA, New York Post opublikował serię historii opartych na korespondencji rzekomo znalezionej na laptopie Huntera Bidena, który został odkryty w warsztacie naprawczym w Delaware. Właściciel warsztatu wykonał kopię dysku twardego, którą przekazał Rudy’emu Giulianiemu, byłemu burmistrzowi Nowego Jorku i osobistemu prawnikowi ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Laptop został podobno później zarekwirowany przez FBI. Daily Mail napisał, że zdjęcia znalezione na laptopie mogą wskazywać na zaangażowanie Bidena Jr w działalność przestępczą w zakresie handlu narkotykami i prostytucji.
Reprezentant Republikanów z House Oversight Committee, James Comer, zobowiązał się w listopadzie do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie prezydenta USA Joe Bidena, czy jego rodzina była zaangażowana w międzynarodowe schematy biznesowe i czy amerykański przywódca stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Według ustawodawcy syn prezydenta USA Hunter wszedł w powiązania biznesowe na całym świecie i mógł zostać milionerem tylko dzięki udostępnieniu wysoko postawionych członków rodziny. Między innymi – zaznaczył Comer – Hunter Biden mógł być powiązany z handlarzami ludźmi, a dowody na kontrowersyjną działalność znajdują się w jego laptopie.