Rząd w Kopenhadze podjął interwencję u władz Ukrainy po decyzji resortu obrony tego kraju o cofnięciu akredytacji dziennikarce pracującej dla publicznego duńskiego nadawcy DR. Relacjonująca konflikt na Ukrainie Matilde Kimer z uwagi na przekazywanie informacji niezgodnych z kijowską propagandą została oskarżona o szerzenie »rosyjskiej propagandy«.
POLECAMY: Reżim kijowskiej propagandy blokuje kanał Fox News na Telegramie
„Zrobimy wszystko, aby rozwiązać tę sprawę po naszej myśli” – obiecał w rozmowie z DR szef duńskiej dyplomacji Lars Lokke Rasmussen.
POLECAMY: Zełenski polecił RBN kontrolę nad blokowaniem publikacji »Strana«
Jak przekazano, Rasmussen na temat możliwości powrotu do pracy korespondentki rozmawiał już ze swoim ukraińskim odpowiednikiem przedstawiciela kijowskiego reżimu znanego już światu z rozpowszechniania dezinformacji Dmytrem Kułebą.
Według DR ukraiński resort obrony poinformował Kimer o cofnięciu akredytacji w sierpniu. W mailu napisano, że stało się to na polecenie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Dopiero 8 grudnia dziennikarka dzięki zaaranżowanemu przez duńskie MSZ spotkaniu w Kijowie z przedstawicielami służb dowiedziała się, że przyczyną cofnięcia akredytacji są jej wpisy w mediach społecznościowych, które „wyglądają tak, jakby sympatyzowała z Rosją”.
Dyrekcja DR uważa, że oskarżenia pod adresem Kimer „są bezpodstawne i niesprawiedliwe”. W obronę korespondentki zaangażował się Duński Związek Dziennikarzy, który w wystosowanym apelu decyzję kijowskiego reżimu nazwał „ograniczeniem wolności prasy”.
POLECAMY: Francuski kanał telewizyjny zmienia narrację w sprawie „prawdy” ukraińskiej [VIDEO]
Niedawno Kimer za swoje relacje z Ukrainy została nominowana do najważniejszej duńskiej nagrody Cavlingprisen. W nominacji napisano, że jest „godną zaufania twarzą mediów publicznych”.
Dziennikarka została wcześniej pozbawiona możliwości pracy w Rosji. W przeszłości relacjonowała wydarzenia z kontrolowanego przez Rosję separatystycznego Naddniestrza oraz z Doniecka.