Zamrożenie cen energii na przyszły rok miało przynieść naszym portfelom ulgę. Jednak całe to działanie to tylko zwykłe mydlenie oczy. Bardzo szybko przestaniemy odczuwać ulgi m.in. przez zdecydowanie wyższy podatek VAT, który zaczyna obowiązywać od 1 stycznia. Rządzący nawijają makaron na uszy i przekonują, że różnica w rachunkach nie będzie aż tak duża.
Wyliczenia wskazują, że za chwilę czeka nas cenowa rewolucja, jakiej nie doznawaliśmy od ponad 20 lat.
Rachunki za prąd wzrosną. Zamrożenie cen nie pomogło
Zamrożone ceny energii elektrycznej będą dotyczyć tylko gospodarstw domowych, które nie przekroczą wpisanej do ustawy granicy zużycia. „Sejm wprowadził ustawę zamrażającą cenę energii elektrycznej dla gospodarstw domowych do zadanego progu spożycia, powyżej którego ustanowiono maksymalną cenę 693 zł za 1 MWh.
Próg ustanowiono na 2 MWh rocznego spożycia, przy czym dla osób z niepełnosprawnościami podwyższono go do 2,6 MWh, a dla rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny do 3.0 MWh” – przypomniał bank.
Klienci indywidualni po przekroczeniu wcześniej ustalonych limitów zużycia będą płacić 693 zł za 1 MWh (0,693 zł za 1 kWh), a inne podmioty, w tym reprezentanci sektora MŚP – 785 zł za 1 MWh (0,785 zł za 1 kWh). Tylko, że to są kwoty jeszcze bez opłat dystrybucyjnych operatorów energetycznych. Po ich doliczeniu 1 kWh kosztuje – przy zachowaniu limitu 2000 kWh na rok – w Enei 0,73 zł, w Energii – 0,81 zł, w PGE Obrót – 0,82 zł, i w Tauronie od 074 do 0,77 zł.
Ceny energii w Polsce najwyższe od ponad dwóch dekad
Jak wylicza serwiscena-pradu, po przekroczeniu ustawowych limitów te ceny za 1 kWh energii jeszcze dodatkowo wzrosną. I to bardzo konkretnie. Wtedy 1 kWh energii w Enei kosztować będzie już 1,22 zł, w Energi i PGE – 1,32 zł o w Tauronie od 1,21 do 1,22 zł. Jak to ma się do regionów Polski? Enea to przede wszystkim województwo wielkopolskie, dolnośląskie, lubuskie i zachodniopomorskie.
Z kolei Energa to pomorskie, warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i łódzkie. PGE zaś to mazowieckie, świętokrzyskie, lubelskie i podlaskie. I jeszcze jest Tauron, czyli południe Polski: małopolskie, śląskie, opolskie.
Wychodzi więc na to, że średnia cena za 1 kWh energii po przekroczeniu limitów (doliczając cenę dystrybucji) wyniesie ok. 1,27 zł. Tak drogo nie było jeszcze nigdy w XXI wieku. Chociaż od 2000 r. jesteśmy świadkami systematycznych wzrostów, to jednak jeszcze nigdy tak gwałtownych, jak teraz.
W 2001 r. za 1 kWh energii płaciliśmy raptem 0,36 zł. W kolejnych latach ta taryfa rosła o 1-2 grosze na rok. W końcu w 2013 r. bardzo zbliżyliśmy się do ceny 0,60 zł za 1 kWh (było 0,58 zł). Ale tę granicę pokonaliśmy dopiero w 2020 r., kiedy 1 kWh kosztowała 0,62 zł. W 2021 r. to było już 0,63 zł, a w 2022 – 0,66. W 2023 r. ma być prawie dwa razy drożej i 1 kWh energii będziemy średnio kupować za aż 1,27 zł.
Rocznie po 2000 zł za energię w gospodarstwie domowym
Jak to przekłada się na miesięczne i roczne opłaty? Dla taryfy G11 (87 proc. odbiorców, 13,5 mln Polaków), przy założeniu 23-procentowego podatku VAT i zliczając też wszystkie opłaty stałe (abonamentowa, sieciowa, przejściowa i mocowa) oraz przy miesięcznym okresie rozliczeniowym i przy zużyciu na poziomie 2000 kWh na rok, najwyższe roczne rachunki ma Energa w wysokości 1898 zł. Zaraz potem jest PGE – 1840 zł, a dalej Tauron – 1750 zł i Enea – 1731 zł.
Rachunki za ogrzewanie domu prądem w 2023 roku wzrosną średnio o 2000 zł
W trudniejszej sytuacji, choć jednocześnie z szansą na znacznie większą bonifikatę, będą w przyszłym roku gospodarstwa domowe ogrzewające domy i mieszkania energią elektryczną, zwłaszcza za pomocą pieców akumulacyjnych, generujących znacznie większy pobór. W ich przypadku „zamrożenie” stawek za pierwsze 2000 kWh zużycia w 2023 roku niewiele zmieni, bowiem np. ogrzanie 100 m2 może pochłaniać ok. 10 000 kWh rocznie.
Za pozostałe 8000 kWh odbiorcy ci zapłacą już znacznie więcej, choć nadal będzie to cena regulowana – 693 zł/MWh. Do tej kwoty należy doliczyć jeszcze 5 zł/MWh akcyzy i 23% VAT. W efekcie stawka za prąd wzrośnie ostatecznie do niemal 86 gr/kWh brutto.
Cena maksymalna dotyczyć będzie jednak zarówno godzin szczytowych, jak i pozaszczytowych w taryfach G12 czy G12w, z jakich korzystają osoby ogrzewające mieszkania prądem. W praktyce w tańszych godzinach zużywają oni zwykle 50-60% całej energii. W tym roku płacą za nią 31 gr/kWh brutto, a w 2023 roku już 86 gr/kWh brutto, a więc o ponad 170% więcej.
2 komentarze
Rząd pcha się w sznur. Punkt krytyczny jest już niedaleko, jeśli ludzie nie mają nic do stracenia to będą chcieli dopaść odpowiedzialnych za sztuczne wywoływanie kryzysu energetycznego i pompowanie cen. Tak samo jest z paliwami, sztucznie wywala się ceny w kosmos poprzez marże. A pierdzielenie o tym że to wina Putina mogą kupić tylko ludzie intelektualnie nieogarnięci.
Politycy w Polsce realizują zewnętrzny plan godząc w naród. Wkrótce naród ugodzi w polityków, nie zdążą uciec.
Dość dyktowania warunków życia przez glibalistöw, WEF Clausa Schwaba. Morawiecki. Macron Latem to wszystko ich ludzie. Zrobili sztuczny kryzys, sztuczna wojnę, plandemię, zmierza to do cyfrowej waluty, 1 rządu światowego i cyfrowego więzienia