Dziennikarz należącego do Polska Press „Dziennika Polskiego” napisał felieton, w którym argumentował, że prywatna firma InPost świadczy lepsze usługi niż Poczta Polska. Pracownik korporacji wchodzącej w skład grupy kapitałowej PKN Orlen decyzją wciekłej dyrektor naczelnej wydawnictwa Polska Press Doroty Kania został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
POLECAMY: Media Polska Press należące do PKN Orlen z cenzurą prewencyjną za karty paliwowe o wartości 500 zł
— Była wielka awantura. Redaktor naczelna krzyczała, że w gazetach należących do Orlenu żadna państwowa firma nie może być krytykowana — mówią pracownicy krakowskiej redakcji „Dziennika
Dziennikarzem, który wyłamał się z zasad wychwalania pisowskiego reżimu, był Zbigniew Bartuś, który za swój felieton został zwolniony z „Dziennika Polskiego” po równo 30 latach pracy. W ostatnim czasie jego teksty ukazywały się także w „Gazecie Krakowskiej”, również należącej do Polska Press.
– Zbigniew pracował w „Dzienniku Polskim” dla kilku kolejnych właścicieli. Różni dziennikarze w tym czasie przychodzili i odchodzili, ale o jego zwolnieniu nigdy nikt nawet nie pomyślał. On był niezastąpiony – stwierdził w rozmowie z Onetem jeden z krakowskich dziennikarzy Polska Press. Jak podkreślał, redakcja była w szoku, po tym co się stało.
W 2021 roku Polska Press zostało przejęte przez Orlen. Z relacji, na które powołuje się Onet, wynika, że Bartuś sądził, iż nie zostanie wprowadzona żadna cenzura. Wydarzenia jednak świadczą jednak o czymś innym.
Zbigniew Bartuś zajmował się tematyką biznesową. Jego ostatni tekst zawierał porównanie jakości usług kurierskich świadczonych przez InPost i Pocztę Polską. Według Bartusia, lepszą ofertę posiada ta pierwsza. Dziennikarz uzasadnił to w swoim felietonie.
Tekst bez najmniejszych przeszkód poszedł do druku. Ukazał się także na stronie internetowej gazety. Jednak następnego dnia po publikacji felietonu w Krakowie – z niezapowiedzianą wizytą – miała pojawić się Dorota Kania.
„Gdy tylko weszła do redakcji przy ul. Zabłocie, to podeszła do biurka Zbigniewa Bartusia i wręczyła dziennikarzowi pismo, w którym informowała go o natychmiastowym zwolnieniu z pracy w trybie dyscyplinarnym. Szefowa wydawnictwa nie kryła, że to kara za felieton. Miała krzyczeć na całą redakcję, że w gazetach Polska Press nie można pisać, że prywatna firma jest lepsza od państwowej instytucji” – opisuje Onet.
Sam zainteresowany nie udzielił komentarza w tej sprawie. – Proszę wybaczyć, ale muszę wstrzymać się od komentarza. Za kilka dni czytelnicy dowiedzą się, gdzie teraz będę pisał – mówił cytowany przez Onet Bartuś.
Z ustaleń portalu wynika, że dziennikarz odchodzi z Polska Press za porozumieniem stron. Zatrzymania Bartusia w redakcji chcieli natomiast jego bezpośredni przełożeni z Małopolski. Jak podkreślali, dziennikarz przynosił spore dochody.
Bartuś był wielokrotnie nagradzany – Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski. Dużą renomą cieszy się w krakowskim środowisku biznesowym.
Dziennikarz w trakcie swojej pracy koordynował wiele biznesowych dodatków oraz wydarzeń prasowych – m.in. Forum Przedsiębiorców Małopolski. Stał też za wypuszczaną przez „Dziennik Polski” „Strefą Biznesu”, na łamach której pojawiało się wiele reklam, co zaś przynosiło zysk redakcji.
Szefowie krakowskiego oddziału byli świadomi tego, że wraz z Bartusiem zostają pozbawieni także części zysków. Mieli przekonać Dorotę Kanię, że bez tego dziennikarza mogą mieć trudności z dopięciem budżetu. Bartusiowi zaproponowano cofnięcie dyscyplinarki i nową umowę, na mocy której nie mógłby już pisać w codziennej gazecie, ale za to miał dostać podwyżkę i odpowiadać tylko za biznesowe dodatki specjalne. Zbigniew Bartuś się jednak na to nie zgodził.