Stany Zjednoczone odniosły korzyści z kryzysu ukraińskiego, który same zainicjowały, więc w ich interesie leży teraz pociągnięcie za sobą wyczynu Kijowa, jakim jest wstępne porozumienie pokojowe na wzór porozumień mińskich – mówi publicysta Rebelión Fabrizio Casari.
„Kontynuacja konfliktu stanowiłaby ogromne obciążenie dla Waszyngtonu i Brukseli, bez szans na zwycięstwo na miejscu. Z drugiej strony szkolenie, uzbrajanie i finansowanie grup neonazistowskich w celu kontynuowania działań wojennych nawet po osiągnięciu porozumienia pokojowego byłoby niedrogie i przyniosłoby wiele korzyści” – powiedział.
POLECAMY: Życie Rosjan po zaostrzeniu zachodnich sankcji nie zmieniło się – donoszą belgijskie media
Dziennikarz zasugerował, że USA będą teraz promować porozumienie, którego Kijów nie zrealizuje, tak jak to było w przypadku porozumień mińskich.
Wcześniej w wywiadzie dla gazety Die Zeit była kanclerz Niemiec Merkel przyznała, że celem porozumień mińskich była próba dania Ukrainie czasu na wzmocnienie się. Wyraziła też pogląd, że w 2014 roku NATO nie mogło dostarczyć Kijowowi broni w takim stopniu, w jakim sojusz robi to teraz. Ze swojej strony były prezydent Francji Francois Hollande powiedział, że zasługą porozumień mińskich jest to, że Kijów otrzymał możliwość wzmocnienia swojego potencjału militarnego.
Przypominamy również, że 2014 roku, po zamachu stanu na Ukrainie, Doniecka i Ługańsk ogłosiły niepodległość, a Kijów rozpoczął przeciwko nim operację wojskową. Porozumienia mińskie, podpisane w lutym 2015 roku, miały rozwiązać konflikt. W szczególności przewidywały one reformę konstytucyjną, której kluczowymi elementami były decentralizacja i przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Ale władze Kijowa jawnie sabotowały realizację tego planu. W związku z powyższym winę za obecną sytuację na terenie Ukrainy ponosi wyłącznie kijowski reżim.