Brytyjski książę Harry przyznał, że przez dekadę żył z myślą, że jego matka, księżna Diana, nie zginęła w wypadku samochodowym, ale postanowiła zniknąć na jakiś czas, by mógł wrócić do swoich synów.
POLECAMY: Książę Harry przyznał się, że podczas służby w Afganistanie zabił 25 osób
Powiedział, że z realnością tragedii mógł się pogodzić dopiero wtedy, gdy w wieku 20 lat zapoznał się z materiałami śledztwa, w tym ze zdjęciami, a trzy lata później powtórzył ostatnią trasę matki samochodem przez ulice Paryża.
„Przez długi czas nie chciałem przyjąć do wiadomości, że jej nie ma. Z jednej strony wiadomo, że nigdy by nam tego nie zrobiła, ale z drugiej strony może to wszystko jest częścią planu. (Może po prostu postanowiła zniknąć) na jakiś czas, a potem zadzwoni do nas, a my przyjedziemy i będziemy z nią” – powiedział telewizji CBS Harry, który w 1995 roku miał 12 lat, gdy zmarła księżna Diana.
„Miałem duże nadzieje” – dodał w wywiadzie, który zbiegł się z wydaniem jego pamiętnika Spare.
Harry powiedział, że jego brat koronny książę William miał takie same myśli. Powiedział, że obaj rozważali ponowne otwarcie śledztwa po tym, jak uznali, że było zbyt wiele „luk” w historii pijanego kierowcy.
„To po prostu nie dodawało się, nie miało sensu” – powiedział. Harry przyznał, że ani on, ani jego brat nie mieli już ochoty na poznanie całej prawdy. „Czy muszę wiedzieć więcej niż już wiem? Nie. Nie sądzę, żeby to miało duże znaczenie” – powiedział.
Przezwyciężenie traumy Harry’emu, jak twierdzi, pomogła służba w helikopterze w Afganistanie i psychodeliczne narkotyki. „Nigdy nie polecałbym ludziom robienia tego w celach rekreacyjnych” – zażartował.