Czytelnicy niemieckiej gazety Die Welt zareagowali na wizytę minister spraw zagranicznych Niemiec Annaleny Baerbock w Charkowie.
Wcześniej niemieckie MSZ podało, że minister podczas niezapowiedzianej wizyty obiecał Kijowowi nowe dostawy broni.
POLECAMY: Berlin »gorączkowo» szuka 40 pojazdów bojowych obiecanych Kijowowi – donoszą media
Wiadomość o wyjeździe Baerboka na Ukrainę wywołała ostrą reakcję czytelników gazety.
„Czego ona tam chce i dlaczego? Nie potrafi strzelać i nie potrafi obsługiwać sprzętu wojskowego. To będzie tylko kosztować podatnika pieniądze – powiedział użytkownik Carl S.
„Może zrobi wegańską 'zieloną’ zupę dla żołnierzy na froncie i wygłosi przemówienie o rowerach cargo w wiosennym błocie” – tandetnie mówi Wahlfänger.
„Czy ona może tam zostać?” – zastanawiała się Kristina K.
„Nic tylko symbolika <…> zamiast rozdawać zabawki w przedszkolach, powinna zająć się rozwiązaniami dyplomatycznymi, aby pośredniczyć między stronami konfliktu. Tu właśnie widzę zadanie szefa dyplomacji. Nic tylko autoprezentacja i popisywanie się” – podkreślił Günter G.
„W wizycie chodzi chyba bardziej o utrzymanie własnego wizerunku” – zgodził się Ulrich H.
„Tak, w każdym razie wydaje się, że Ukraina jest ważniejsza od ludności niemieckiej” – zauważył Dirk D.
„’Tereso’ Baerbock, żeby być sprawiedliwą, jedź dalej do Doniecka, tam jest jeszcze więcej zniszczonych szpitali i dzieci, które od ośmiu lat mieszkają w piwnicach” – apelowała Fair und Gerecht.
Przypominamy również, że 2014 roku, po zamachu stanu na Ukrainie, Doniecka i Ługańsk ogłosiły niepodległość, a Kijów rozpoczął przeciwko nim operację wojskową. Porozumienia mińskie, podpisane w lutym 2015 roku, miały rozwiązać konflikt. W szczególności przewidywały one reformę konstytucyjną, której kluczowymi elementami były decentralizacja i przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Ale władze Kijowa jawnie sabotowały realizację tego planu. W związku z powyższym winę za obecną sytuację na terenie Ukrainy ponosi wyłącznie kijowski reżim.