Znienawidzona przez pisowski rząd Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki kontroli działalności szpitala covidowego we Wrocławiu. Niegospodarne wydatkowanie środków publicznych wielkich rozmiarów, bezsensowne działanie czy samowola budowalna – to najpoważniejsze wniosku, jakie ujawnia raport. Potencjalne naruszenia zdaniem kontrolerów mogą wynosić nawet 26,7 mln zł.
Chaotyczne działania, brak analiz, samowola budowlana, niegospodarne wydatkowanie środków publicznych wielkich rozmiarów, brak zapewnienia odpowiedniej ochrony przeciwpożarowej – tak przedstawiają się wyniki kontroli NIK dotyczącej szpitala tymczasowego we Wrocławiu, który z zamierzenia miał służyć pacjentom w czasie trwania pandemii koronawirusa.
Dla szpitala rozważano sześć potencjalnych lokalizacji – pięć w obiektach państwowych lub miejskich, a także jedną prywatną. Placówkę przy ulicy Rakietowej we Wrocławiu zorganizowano dzięki wynajęciu budynków i hal od prywatnej firmy Dynamic Congress Centre, bez konieczności przejścia jakiejkolwiek procedury. Sam budynek okazał się – zdaniem kontrolerów – samowolą budowlaną. Zdaniem NIK, odrzucone lokalizacje mogły być korzystniejsze finansowo niż wybrana opcja.
Dopuszczono także do niegospodarnego wydatkowania środków publicznych w wielkich rozmiarach. Z raportu NIK wynika, “iż za dostosowanie pomieszczeń na potrzeby szpitala płacono udostępniającej je spółce stawki od 27,50 zł do nawet 140,50 zł za roboczogodzinę. Na rynku obowiązywała wówczas stawka średnia na poziomie 20,70 zł”. W obiekcie, który liczy 52 pokoje, wykorzystywano jednak nie więcej niż dziewięć pomieszczeń. Kosztowało to Skarb Państwa 1,4 mln zł, choć powinno jedynie 181 tys. zł.
Wybór lokalizacji? Brak transparentności
Ponadto – wg NIK – wojewoda nie zorganizował i nie przeprowadził rzetelnie wyboru lokalizacji szpitala tymczasowego, a podejmowane w tym procesie działania nie były transparentne. „Uniemożliwiało to potwierdzenie, że wytypowana lokalizacja była najkorzystniejszym z możliwych dostępnych rozwiązań” – czytamy.
Przypomnijmy, że początkowo wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski zdecydował, że szpital będzie w Hali Ludowej, czyli obiekcie samorządowym, jednak dwa dni później zmienił decyzję i postanowił, że szpital będzie na prywatnym terenie. Ostatecznie szpital covidowy powstał na terenie, którego właścicielem jest środowisko bankowe, związane z leasingami. W tym momencie pojawiła się też tajemnicza postać pełnomocnika. To Maciej Bluj – były samorządowiec i biznesmen kręcący się przy partii władzy.
Za zorganizowanie szpitala tymczasowego, który miał powstać we Wrocławiu, odpowiadał Wojewoda Dolnośląski. Do końca 2021 roku szpital wydał 79,4 mln zł, co stanowi czterokrotnie większą kwotę niż koszty zakładane na początku. Kontrolerzy wykryli potencjalne naruszenia na sumę nawet 26,7 ml zł.