Strajkujący pracownicy państwowej firmy dystrybucyjnej EDF postanowili ograniczyć dostawy prądu we Francji w ramach protestu przeciwko reformie emerytalnej, co spowodowało dalsze napięcia społeczne w kraju. Protesty przeciwko zmianom emerytalnym szybko rozprzestrzeniają się po kraju i stały się ogólnokrajowym strajkiem. Philippe Martinez, szef najbardziej radykalnej centrali związkowej CGT, zadeklarował, że obecny protest to dopiero początek fali demonstracji, co może doprowadzić do dalszych zakłóceń w kraju.
Sytuacja ta wzbudza wiele emocji wśród obywateli i stawia pod znakiem zapytania politykę rządu oraz postawę związków zawodowych. W tym kontekście ważne jest, aby rządy i pracownicy prowadzili dialog i szukali kompromisu, który pozwoliłby na rozwiązanie problemów społecznych i zadowolenie obu stron.
„To pierwszy dzień, będzie ich więcej” – zapowiedział Martinez, który reprezentuje powiązaną z komunistami i jedną z najsilniejszych central związkowych we Francji.
Wcześniej zagroził, że „jeśli związki tak postanowią, kraj zostanie sparaliżowany”.
POLECAMY: Francja podnosi wiek emerytalny
Strajkujący pracownicy państwowej firmy dystrybucyjnej EDF przeprowadzili protest we Francji, w wyniku którego ograniczyli dostawy prądu o ponad dwukrotną ilość zużywanej energii elektrycznej przez całe Paryż. Federacja CGT, zrzeszająca pracowników sektora energetycznego i górniczego, w swoim komunikacie podkreśliła, że ten protest to tylko początek walki, która będzie kontynuowana do momentu wycofania planu reformy przez rząd. Szef najbardziej radykalnej centrali związkowej CGT, Philippe Martinez, zapowiedział, że fala demonstracji będzie kontynuowana. W związku z tymi wydarzeniami we Francji zapanowało napięcie i niepokój, a protestujący pracownicy skłonni są do dalszych działań i protestów w celu wywalczenia swoich żądań.
W środę wieczorem związkowcy z CGT Energie, jednej z największych francuskich central związkowych, zagrozili, że będą odcinali prąd tym deputowanym, którzy popierają kontrowersyjną reformę emerytalną, która wywołała falę protestów w całym kraju. Według agencji AFP, związki zawodowe planują zorganizowanie demonstracji w 215-250 miastach, a liczba protestujących ma przekroczyć milion.
Związkowcy ostrzegają, że strajk będzie trwał, dopóki rząd nie wycofa planów reformy emerytalnej, która według nich zagraża przyszłości emerytalnej pracowników i daje korzyści tylko najbogatszym. W ramach protestów pracownicy sektora energetycznego i górniczego ograniczyli dostawy prądu, co spowodowało duże problemy w różnych regionach Francji.
Szef koncernu RTE, operatora sieci elektrycznych, Xavier Piechaczyk ostrzegł, że poziom dostępnej energii generowanej przez siłownie nuklearne będzie zależał od skali strajków, a w najbliższych dniach Francja wstrzyma eksport energii za granicę. Reuters podaje, że dziś rano stanęło osiem reaktorów i jedna hydroelektrownia.
Strajk obejmie rafinerie, koleje, transport miejski, szkoły, sektor energetyczny i publiczny, a w tym nawet część policji oraz MSZ.
Rząd Francji obawia się, że dojdzie do zamieszek, a prezydent Emmanuel Macron zaapelował o „uniknięcie blokady kraju”, więc ponad 10 tys. policjantów i żandarmów, w tym 3,5 tys. funkcjonariuszy w samym Paryżu, zostało zmobilizowanych, by nadzorować demonstracje.
Przedstawiony przez premier Elisabeth Borne plan podniesienia wieku emerytalnego, z 62 do 64 lat, wywołał protesty związkowców, opozycyjnej lewicy i skrajnej prawicy, a wedle statystyk nie ma poparcia około dwóch trzecich Francuzów. Plan reformy ma być jeszcze przedmiotem debaty w parlamencie.