W ramach budżetu obywatelskiego urzędnicy zamontowali światełka na wale Wiślanym na warszawskiej Białołęce. Koszt projektu to 250 tys. zł. Oświetlenie szaleńczo mruga, spacerowicze narzekają, że po zmroku nie da się teraz tamtędy chodzić.
O sprawie poinformował radny Białołęki Filip Pelc, do którego zgłosili się mieszkańcy. Skarżyli się na wprawiające w obłęd błyski na wale wiślanym. Radny postanowił sam sprawdzić, jak to rzeczywiście wygląda.
POLECAMY: Warszawa przekazuje metro do Kijowa. Trzaskowski podpisał porozumienie
– Rozmawiałem z kilkoma osobami, które mówiły, że po kilku minutach spaceru zaczynała boleć je głowa. Mnie również po krótkim czasie zrobiło się niedobrze. Pulsujące światła sprawiły, że wiele osób zrezygnowało z biegania w tym miejscu – powiedział radny.
Mrugające szaleńczo światełka zostały zamontowane około trzech tygodni temu. – Myślałem, że to zdemontują ale minęły już trzy tygodnie i nic się nie dzieje w tej sprawie. Kombinują, żeby przykryć to folią, ale to na nic. To kolejny bezsensowny koszt. Trzeba to przede wszystkim jak najszybciej wyłączyć a właściwie to po prostu zdemontować – zaznaczył radny.
– To wydatek absurdalny. Z tego co wiem, to autor tego projektu chciał, żeby te światełka tam były ale nie migały – dodał.
POLECAMY: Trzaskowski oszalał! W Warszawie powstała »Aleja Ofira Agresji Rosyjskie«
– Realizacja projektów z Budżetu Obywatelskiego często jest bardzo rozbieżna z koncepcją. Trudno mieć pretensje do autora projektu, bo od momentu zgłoszenia pomysłu za jego wykonanie odpowiada miasto – ocenił radny.
Wykonawcą realizacji z budżetu obywatelskiego jest Zarząd Zieleni, który tłumaczy, że tylko takie, mrugające mogą być tam zamontowane.
Rzecznik Zarządu Zieleni Karolina Kwiecień-Łukaszewska wyjaśniła, jak była przeprowadzona ta nieudana inwestycja. – Większość świetlików, które spełniają wymagania czyli są solarne, świecą światłem stałym, znoszą duże obciążenie ciężkiego sprzętu i mają gwarancję, nie nadaje się do montażu w kostce. Jedyne świetliki na rynku, które spełniały te wymogi, to właśnie te migające – tłumaczy rzeczniczka.
Wyjaśniła, że Zarząd Zieleni wie o problemie i reaguje. – Nałożyliśmy dwie warstwy zaciemniające. I to jest to co w tym momencie byliśmy w stanie wykonać w ramach tego projektu. Nic więcej nie da się zrobić – powiedziała Karolina Kwiecień-Łukaszewska.
– Urzędnicy kolejny raz wyrzucili pieniądze w błoto. Powinny byli wycofać się z tego projektu, kiedy okazało się, że nie ma na rynku odpowiednich światełek – twardo ocenił radny Pelc.
Do usunięcia z kostki urzędnicy mają równo 480 lampek.
Światełka zostały zamontowane na wale Rajszewskim na prawie dwukilometrowym odcinku od ul. Łączącej do ul. Grzymalitów. Koszt realizacji wyniósł 249,4 tys. zł.