Tempo wzrostu wynagrodzeń jest wciąż niższe od inflacji, tak też pozostanie przez większość tego roku – ocenił Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jak prognozuje, spowolnienie gospodarcze przełoży się na wzrost bezrobocia do końca roku do ok. 5,8 proc.
GUS podał w piątek, że przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w grudniu 7 329,96 zł, o 10,3 proc. więcej rdr. Zatrudnienie w tym sektorze wzrosło o 2,2 proc. rdr.
POLECAMY: Ekonomiści nie mają złudzeń. Drożyzna nadchodzi do Polskich sklepów
W komentarzu do danych Klucznik podkreślił, że tempo wzrostu wynagrodzeń spowolniło z 13,9 proc. w listopadzie do 10,3 proc. w grudniu. Dodał, że obecnie wynagrodzenia rosną o 6,3 pkt proc. wolniej od inflacji.
Jak zauważył, przeciętna pensja w sektorze przedsiębiorstw po raz pierwszy w historii jest z „siódemką” z przodu. Wysoka wartość pensji wynika nie tylko z podwyżek podstawowego wynagrodzenia, ale także wypłat premii świątecznych i jednorazowych – wskazał starszy analityk z zespołu makroekonomii PIE.
„Skala podwyżek jest jednak nierówna pomiędzy sektorami gospodarki. W większości branż płace rosną o ok. 6-8 pkt proc. wolniej od inflacji – oznacza to spadek siły nabywczej konsumentów. Najsłabsze wyniki obserwujemy w handlu oraz wśród prostych prac. Komunikat GUS wskazuje na szczególnie szybki wzrost wynagrodzeń w branży transportowej i magazynowej” – zaznaczył.
Zdaniem PIE, w najbliższych miesiącach wzrost wynagrodzeń będzie zbliżony do 10 proc. „Wzrost inflacji w styczniu oraz lutym oznacza jednak dodatkowe pogorszenie się zdolności nabywczej wynagrodzeń. Dodatkowo malejąca liczba nowych rekrutacji utrudnia zmianę pracy w celu uzyskania podwyżki. W takich warunkach pensje będą rosnąć wolniej od inflacji przez większość tego roku” – przewiduje Klucznik.
Analityk wskazał, że zatrudnienie w grudniu spadło o niecałe 3 tys. etatów względem listopada. Jak prognozuje, spowolnienie gospodarcze przełoży się na wzrost bezrobocia do końca roku z 5,2 proc. do ok. 5,8 proc.
Ekspert zwrócił uwagę, że systematyczne niedobory pracowników i perspektywa odbicia gospodarczego w drugiej połowie roku zachęcają pracodawców do „chomikowania” zatrudnienia. Ocenił, że likwidowanie miejsc pracy dzisiaj to ryzyko problemów z uzupełnieniem wakatów za rok. „Spodziewamy się, że zwolnienia będą dotyczyć głównie firm z branży mieszkaniowej oraz małych firm energochłonnych” – przewiduje analityk PIE.