Bistro “Dobra Zmiana” w Białymstoku nie przetrwało pisowskiej „dobrej Zmiany”. Właściciel bistro po 7 latach działalności został zmuszony do zamknięcia swojego lokalu. Powodów, które doprowadziły do podjęcia decyzji o likwidacji lokalu gastronomicznego, jest wiele jednak do głównych, należy zaliczyć wzrost kosztów utrzymania lokalu, na które złożyły się wysokie ceny energii i półproduktów, a także znaczące podwyżki wynagrodzeń i składek ZUS. W związku z likwidacją bistro pracę straciło 10 pracowników. – Szukaliśmy wsparcia, szukaliśmy pomocy. Nie ma mowy, by firmy takie jak my, które znalazły się w ciężkiej sytuacji, mogły na coś liczyć – powiedział Patryk Chowaniak, właściciel Bistro “Dobra Zmiana”.
POLECAMY: Po 30 latach działalności z gastronomicznej mapy Warszawy znika kultowa pizzernia »Ufo«
Bistro “Dobra Zmiana” działa w Białymstoku od 2016 roku. Teraz znika z rynku. Nazwa lokalu nawiązująca do rządów PiS niestety nie przyniosła im szczęścia. Informację o zamknięciu lokalu potwierdzono we wpisie na Faceboooku. – Otóż 22 stycznia w lokalu przy ulicy Skłodowskiej odbędzie się nasz ostatni serwis. Nie żegnamy się z Wami ostatecznie! Działalność cateringowa, którą do tej pory świadczyliśmy – pozostaje bez zmian. Nasza kuchnia przejdzie małą rewolucję – nastąpi zmiana formuły i jak najszybciej postaramy się uruchomić możliwość zamawiania naszych dań z dowozem – czytamy na Facebooku.
Jak sam przyznał Patryk Chowaniak, właściciel “Dobrej Zmiany”, decyzja o zamknięciu to papierek lakmusowy – wkrótce inni przedsiębiorcy też mogą stanąć przed dylematem. – Podwyżki będą się przekładać na wzrosty wszystkich cen, przez co towary będą coraz mniej dostępne dla nabywców – wyjaśnił. Dodał, że firmy w Polsce wciąż się otwierają, ale nikt nie jest w stanie zagwarantować sobie sukcesu. – Na miejsce lokali, które się zamykają, otwierają się nowe. Ale czy się utrzymają? Trudno stwierdzić, jak długo mogą przetrwać – powiedział.
Właściciel lokalu podkreślił, że do decyzji o zamknięciu działalności w obecnej formie został zmuszony z uwagi na drastyczny wzrost kosztów. – Podwyżki zjadają nam cały obrót. Surowce podrożały od 30 do 100 proc., energia elektryczna o 300 proc., rachunku za gaz jeszcze nie otrzymałem – tłumaczył. W efekcie tej decyzji pracę straciło 10 osób. – Tak, niestety, cała ekipa została zwolniona. Będę działał teraz w pojedynkę – zaznaczył.